wtorek, 17 czerwca 2014

rozdział piąty: ZBIÓRKA

Od wyjazdu Anny minęło kilka dni. Nie miałam od niej praktycznie żadnej wiadomości. Jej wyjazd zszedł na dalszy plan. Nadszedł dzień zbiórki datków, jedzenia i ubrań dla najuboższych. Jak dotąd Hans zachowywał się nienagannie. Pomagał na dworze, z targu przynosił świeże produkty do kuchni, etc. Cały czas zastanawiałam się czy taka zmiana jest możliwa. Co jeszcze dziwniejsze, przypadliśmy sobie z Hansem do gustu. Dużo rozmawialiśmy, spacerowaliśmy. Powoli się do siebie zbliżaliśmy. Czekałam już na niego koło pojemnika na odzież. Zauważył mnie i pomachał. Podbiegł z radosnym uśmiechem na twarzy.

-Dzień dobry. I co, gotowa do pracy? -zapytał radośnie.

-Pewnie, że tak! Bierzmy się do roboty. -zaśmiałam się.

Było mnóstwo do zrobienia. Ludzie okazali się hojniejsi niż przypuszczałam. Hans świetnie sobie radził. Poddani nie okazywali mu zbytniej wrogości. Starali się go ignorować lub traktować jak równego sobie, co mnie bardzo cieszyło. Udało nam się zamienić tylko kilka słów przez cały dzień. Z tego co mówił oraz tego co widziałam naprawdę był zadowolony. Było już dawno po południu kiedy tłumy zaczęły się przerzedzać. Po całym dniu ciężkiej pracy wróciliśmy do zamku.

-Zrobiliśmy kawał dobrej roboty. -podsumowałam radośnie.

-Święta racja. -zaśmiał się książę, po czym na chwilę spoważniał- Masz wieści od Anny?

-Nie. -westchnęłam ciężko -Jest na mnie wściekła, że ci wybaczyłam, ale ja nie żałuję niczego. Ona musi w końcu dorosnąć. To są moje decyzje, nie jej. Niczego jej nie zabraniam, a ona ma pretensję o to, że ja próbuje postępować słusznie. -powiedziałam zagniewana.

-Nie smuć się El. Wszystko się ułoży. -poklepał mnie po ramieniu.

-Tak wiem, ale czemu to takie trudne! Nie mogę jej znowu stracić. Nie po tych wszystkich latach odizolowania od świata i niej. -powiedziałam zrozpaczona.

-Będzie dobrze tylko trzeba w to wierzyć. -podsumował. -A, nigdy ci nie podziękowałem za to, że we mnie uwierzyłaś Elso. -uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.

-Wiesz, że to nic wielkiego. Cieszę się, że to zrobiłam. Jeszcze miesiąc temu nie sądziłabym, że to powiem, ale dobrze, że jesteś Hans. -dodała uśmiechając się lekko.

-Będę zawsze, zawsze kiedy będę potrzebny. -powiedział poważnie.

Spojrzałam na niego. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę. To było takie... magiczne. Zobaczyłam w nich tęsknotę i pragnienie bliskości. Dokładnie to, co ja czułam. Powoli dotknął mojego policzka. Nachylił się nade mną. Przymknęłam lekko powieki. Mężczyzna delikatnie musnął moje usta. Był delikatny i czuły. Kilka minut potem oderwaliśmy się od siebie. Wziął mnie w ramiona. Objęłam go tak, jakby od tego zależało moje życie. Dotarło do mnie co przed chwilą się stało. Czułam na skórze jego oddech. Było mi z nim dobrze, tak... naturalnie. Będąc w jego ramionach czułam się na miejscu. Może nie powinnam tak myśleć, może nie powinnam tego robić. Jednak niczego nie żałuję.

6 komentarzy:

  1. Aaaaaaa kobieto szalejesz!!!!!!! Znajdę cię i zabije za to!!!!! Kurcze jak możesz!?!??!?!?! To Jack jest jej partnerem na wieki a nie jakiś yyyyyy hans.... no ale mam nadzieję że z tego jakoś wybrałaś :* papa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zmienisz to potem nie? Jack bdz z Elsą? plissssss

    OdpowiedzUsuń
  3. za to że ten s*****el ją pocałował to ja nie wiem co ci zrobie o ma wyglądać tak:

    OdpowiedzUsuń
  4. Co Hans!!!???? Niecierpie go To Jack Frost jest Partnerem dla Elsy A nie Hans!!!Nie ufam mu ale opowiadanie całkiem niezłe zapraszam na mojego bloga -Elsafrost.blogspot.com :-)

    OdpowiedzUsuń