Jak co rano przechadzałam się po porcie. To dobry początek dnia. Zapowiadał się piękny i słoneczny dzień. Mijałam właśnie targ rybny. Arendelle wygląda cudownie o poranku. W pewniej chwili, zupełnie nie spodziewając się tego, usłyszałam znajomy głos, który zmroził mi krew w żyłach.
-Witam królową Arendelle.
Od razu go poznałam. Tego głosu nie da się pomylić. Odwróciłam się. Miałam rację.
-Hans. -wycedziłam przez zaciśnięte zęby czując momentalnie złość i zdegustowanie- Myślałam, że siedzisz teraz w Nasturii.
-Siedziałem. -odrzekł z delikatnym uśmiechem. -Bracia zrobili ze mną porządek i możesz nie wierzyć, ale się zmieniłem. Przyjechałem do Arendelle by przeprosić ciebie i Annę. Teraz już rozumiem jak wielkie zło uczyniłem.
-Masz rację, nie wierzę ci ani trochę. -powiedziałam i ruszyłam w stronę zamku.
-Proszę poczekaj! -zawołał za mną -Wysłuchaj mnie! Błagam! Żałuję, naprawdę żałuję tego co zrobiłem! Możesz mi nie wybaczać tylko mnie wysłuchaj!-wydukał żałośnie doganiając mnie.
Zamyśliłam się. "Czy to możliwe, że się zmienił? Wydaje się taki żałosny i bezbronny. Może to tylko pozory? Czemu ja zawsze muszę być taka głupia i wierzyć we wszystko?"
-Zgoda. -westchnęłam ciężko. -Wysłucham tego co masz mi do powiedzenia. Jesteś tymczasowo mile widziany na zamku. -oznajmiłam -Jeśli to podstęp to zapłacisz za to życiem. -ostrzegłam jak najbardziej na poważnie.
-Dziękuje, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. I przysięgam, że przybywam w pokoju. -zaśmiał się.
Ponownie westchnęłam. Po chwili wahania ruszyłam do pałacu, a on za mną. Hans został przyjęty honorowo, zgodnie z arendelskim zwyczajem. Posłałam po Annę. Teraz jak o tym myślę, to mogłam ją na to lepiej przygotować lub chociażby uprzedzić w jakiś sposób. Dziewczyna z wściekłością, nigdy u niej nie spotykaną, wparowała do sali tronowej, w której czekałam z mężczyzną.
-Czego tu szukasz!! Wynoś się stąd!! Nie chcę cię tu widzieć słyszysz!! Słyszysz!?!? -wrzeszczała Anna.
-Anno! -powstrzymałam siostrę od rzucenia się na mężczyznę z pięściami -Anno, uspokój się! Niech ktoś znajdzie Kristoffa! -zawołałam do służby.
Po paru chwilach czyjeś ramiona otoczyły księżniczkę.
-Aniu uspokój się. No już. Oddychaj. Świetnie. Siadaj tutaj. Tylko spokojnie skarbie. -uspokajał ją Kristoff.
Napadła krępująca cisza. Napięcie było aż nazbyt wyczuwalne. Po minucie ciszy odezwałam się do zgromadzonych. Wszyscy byli w miarę spokojni.
-Skoro wszyscy jesteśmy już spokojni może przejdziemy do konkretów. Słuchamy cię Hansie, mów co masz do powiedzenia.
Aaaaa cudny rozdział :) tak przyznaję się dopiero zaczynam czytać ale już widzę że akcja się rozwija!!!! No to lecę czytać kolejny rozdział. Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńAle morda na obrazku xd I jaka mina! Hans nie mógł się bardziej postarać ze zrobieniem śmieszniejszej! hahahah
OdpowiedzUsuńPS: Rozdział super! Zajrzysz?
emillyhogwarts.blogspot.com