wtorek, 17 czerwca 2014

rozdział trzeci: PRZEPROSINY

Kiedy wszyscy zajęli miejsca Hans zaczął mówić:

-No więc... -zaczął cicho -Przyjechałem, aby was wszystkich przeprosić za swoje czyny...

-Mógłbyś się streszczać? Nie mam całego dnia. -przerwała mu nadal wściekła Anna.

-Kontynuuj proszę. -powiedziałam patrząc karcąco na siostrę.

-Ja wiem, że to co zrobiłem było złe, ale...

-Próbowałeś nas zabić!!

-Aniu! Daj mu powiedzieć! -powiedział Kristoff.

-Masz rację, ale ja naprawdę się zmieniłem! -powiedział cudzoziemiec energicznie- Moi bracia ustawili mnie z powrotem do pionu. Chcę to wszystko naprawić, przysięgam! Jeśli jest coś, cokolwiek co mogę zrobić, zrobię to. Naprawdę przepraszam. -zakończył cicho i smutno.

Przez chwilę nikt się nie odzywał, nikt z wyjątkiem Anny, która mamrotała coś niezrozumiale o kłamcach i oszustach. W końcu zabrałam głos.

-Hansie, to co było minęło, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. To nie znaczy, że ci ufam, na to trzeba sobie zasłużyć. Wybaczam ci. -kiedy skończyłam poczułam na sobie pełen zawiści wzrok siostry.

-Chyba żartujesz?! Chcesz dać szansę temu bydlakowi, który próbował zamordować nas obie?! -wrzeszczała rozjuszona księżniczka.

-To moja decyzja i nie muszę ci się z niej tłumaczyć. -oznajmiłam już poddenerwowana i zmęczona jej narzekaniami. Chwilę jeszcze patrzyła na mnie zabójczym spojrzeniem, ale już się nie odezwała.

-Eh... no dobra. Więc, ja ciebie praktycznie nie znam, więc chyba nie mam ci czego wybaczać. Mogę ci dać czystą kartę. -dodał niepewne Kris, który również został obdarzony wściekłym spojrzeniem.

-Daj mi po prostu święty spokój. -zakończyła Ania i wyszła szybkim krokiem z sali.

-Aniu, czekaj na mnie! -zawołał Kris i wybiegł za dziewczyną.

Patrzyliśmy chwilę za nimi. W końcu ponownie się odezwałam.

-Nie miałam pojęcia, że tak zareaguje. -przyznałam -Sama jestem zdziwiona.

-Rozumiem, w końcu to ja ją skrzywdziłem. Ty... naprawdę mi wybaczasz? -spytał z nadzieją w głosie.

-Tak. -westchnęłam -Nie mogę się już na ciebie gniewać. Po za tym, przemyślałam sobie wszystko i doszłam do wniosku, że lepiej będzie dać ci drugą szansę.

-Dziękuje, to jest dla mnie naprawdę ważne. Nie zawiodę ani ciebie ani nikogo więcej. Obiecuję. Będę już... -zaczął mówić jak nakręcony.

-A ja trzymam cię za słowo. -przerwałam mu lekko się uśmiechając na ten słowotok- Zostaniesz na kolacji? -spytałam z grzeczności.

-Jeśli to nie kłopot, to z chęcią. -ucieszył się Hans.

Westchnęłam. Kazałam strażom znaleźć mu pokój. Miałam dziwne przeczucie, że to się wszystko bardzo źle skończy.

2 komentarze:

  1. Tak jak obiecałam.... drugi rozdział przeczytany :) szkoda że taki krótki no ale cóż... niektórzy mają talent w rozpisywaniu się a niektórzy piszą mało a jednak dużo :) wiesz o co chodzi. Kolejny tekście... nadchodzę! !!!! Papatki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. będę czytać twego bloga, bo świetny!

    OdpowiedzUsuń