Kiedy wszyscy zajęli miejsca Hans zaczął mówić:
-No więc... -zaczął cicho -Przyjechałem, aby was wszystkich przeprosić za swoje czyny...
-Mógłbyś się streszczać? Nie mam całego dnia. -przerwała mu nadal wściekła Anna.
-Kontynuuj proszę. -powiedziałam patrząc karcąco na siostrę.
-Ja wiem, że to co zrobiłem było złe, ale...
-Próbowałeś nas zabić!!
-Aniu! Daj mu powiedzieć! -powiedział Kristoff.
-Masz rację, ale ja naprawdę się zmieniłem! -powiedział cudzoziemiec energicznie- Moi bracia ustawili mnie z powrotem do pionu. Chcę to wszystko naprawić, przysięgam! Jeśli jest coś, cokolwiek co mogę zrobić, zrobię to. Naprawdę przepraszam. -zakończył cicho i smutno.
Przez chwilę nikt się nie odzywał, nikt z wyjątkiem Anny, która mamrotała coś niezrozumiale o kłamcach i oszustach. W końcu zabrałam głos.
-Hansie, to co było minęło, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. To nie znaczy, że ci ufam, na to trzeba sobie zasłużyć. Wybaczam ci. -kiedy skończyłam poczułam na sobie pełen zawiści wzrok siostry.
-Chyba żartujesz?! Chcesz dać szansę temu bydlakowi, który próbował zamordować nas obie?! -wrzeszczała rozjuszona księżniczka.
-To moja decyzja i nie muszę ci się z niej tłumaczyć. -oznajmiłam już poddenerwowana i zmęczona jej narzekaniami. Chwilę jeszcze patrzyła na mnie zabójczym spojrzeniem, ale już się nie odezwała.
-Eh... no dobra. Więc, ja ciebie praktycznie nie znam, więc chyba nie mam ci czego wybaczać. Mogę ci dać czystą kartę. -dodał niepewne Kris, który również został obdarzony wściekłym spojrzeniem.
-Daj mi po prostu święty spokój. -zakończyła Ania i wyszła szybkim krokiem z sali.
-Aniu, czekaj na mnie! -zawołał Kris i wybiegł za dziewczyną.
Patrzyliśmy chwilę za nimi. W końcu ponownie się odezwałam.
-Nie miałam pojęcia, że tak zareaguje. -przyznałam -Sama jestem zdziwiona.
-Rozumiem, w końcu to ja ją skrzywdziłem. Ty... naprawdę mi wybaczasz? -spytał z nadzieją w głosie.
-Tak. -westchnęłam -Nie mogę się już na ciebie gniewać. Po za tym, przemyślałam sobie wszystko i doszłam do wniosku, że lepiej będzie dać ci drugą szansę.
-Dziękuje, to jest dla mnie naprawdę ważne. Nie zawiodę ani ciebie ani nikogo więcej. Obiecuję. Będę już... -zaczął mówić jak nakręcony.
-A ja trzymam cię za słowo. -przerwałam mu lekko się uśmiechając na ten słowotok- Zostaniesz na kolacji? -spytałam z grzeczności.
-Jeśli to nie kłopot, to z chęcią. -ucieszył się Hans.
Westchnęłam. Kazałam strażom znaleźć mu pokój. Miałam dziwne przeczucie, że to się wszystko bardzo źle skończy.
Tak jak obiecałam.... drugi rozdział przeczytany :) szkoda że taki krótki no ale cóż... niektórzy mają talent w rozpisywaniu się a niektórzy piszą mało a jednak dużo :) wiesz o co chodzi. Kolejny tekście... nadchodzę! !!!! Papatki :*
OdpowiedzUsuńbędę czytać twego bloga, bo świetny!
OdpowiedzUsuń