czwartek, 26 czerwca 2014

rozdział dwunasty: BOJĘ SIĘ

-Ja, królowa Arendelle, niedoszła morderczyni siostry, ta, która sprowadziła na kraj zimę, oszukana i wykorzystana przez mężczyznę, któremu wybaczyłam i dałam drugą szansę, zostałam porzucona. Płaczę po nim każdej nocy. Dlaczego to nie jest zły sen? -kolejny raz płakałam przed lustrem.

Ten tydzień jest najgorszym tygodniem mojego życia. Non stop płaczę i nie mogę zapomnieć Hansa, w końcu go kochałam. Wyszłam na balkon, rozmyślając o swoich błędach. Oparłam się o balustradę. Nie mogłam powstrzymać łez.

-Boję się... Nie chcę tak...

-Nie musisz się już bać. -na poręczy stał ubrany na brązowo białowłosy chłopak, a w ręku miał jakiś oszroniony kij.

-Kim jesteś?! -gwałtownie się odsunęłam, kiedy chłopak wyciągnął do mnie rękę.

-Nazywam się Jack Frost. -zrobił pauzę -A ty?

-Ja... Ja jestem Elsa. -wydukałam. -Co tu robisz?

-Usłyszałem płacz, chciałem zobaczyć kto to, więc jestem. -odparł Jack wzruszając nonszalancko ramionami. -Teraz ty powiedz dlaczego płakałaś.

-No więc... Jakiś tydzień temu facet, którego kochałam wrócił po paru miesiącach z inną dziewczyną, a ja mu durna zaufałam. -oczy zaszły mi łzami.

-To przykre. -pokiwał głową ze współczuciem w głosie. -Ale czego się boisz? -zapytał.

-Samotności. -powiedziała tak cicho jak to było możliwe.

-Nie musisz się bać. -powiedział troskliwie.

-Łatwo ci mówić. -wywróciłam oczami i otarłam ręką łzy. -To nie ty po latach odizolowania zacząłeś w miarę normalnie żyć, i to nie ty zostałeś opuszczony przez kogoś, kto był całym życiem.

-Racja, ale wiem co to samotność i mogę ci pomóc. -ponownie wyciągnął do niej dłoń.

Miałam mętlik w głowie. Czy zaufać nieznajomemu? Czy mówi prawdę? Czy, czy...

-Nie bój się nigdy więcej. -powiedział.

Miał takie szczere i miłe spojrzenie. Nie miałam nic do stracenia. Tym razem chwyciłam jego dłoń.

rozdział jedenasty: SMUTNE ZAKOŃCZENIE

Hans po kilku długich miesiącach wrócił do Arendelle, ale nie sam. Towarzyszyła mu złotowłosa dziewczyna. Trzymali się za rękę.

-Hans? Co to ma znaczyć i kto to jest? -Elsa wytrzeszczyła na nich oczy, miała bardzo złe przeczucia.

-Elso musimy porozmawiać. -oznajmił chłodno, jakby z dystansem.

-O czym? -dziewczyna modliła się, żeby intuicja ją zawiodła.

-O nas. -mężczyzna westchnął. -Posłuchaj, to co między nami było, było wspaniałe i szczere z mojej strony. Ja na prawdę cię kochałem, ale poznałem kogoś innego i moje uczucia do ciebie są ziarnkiem piasku na plaży w porównaniu z tym. Przepraszam cię, naprawdę mi przykro, ale to koniec. Możemy zostać przyjaciółmi? -powiedział jednym tchem.

-Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj. -powiedziała powoli opanowanym głosem.
Mężczyzna otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale zamknął je i ze zwieszoną głową odwrócił się kierując się w stronę przystani.

Świat Elsy właśnie legł w gruzach. Nigdy nie czuła takiej pustki i samotności jak w tej chwili. Pobiegła do swojej komnaty. Kiedy padła na łóżko zaczęła płakać. "Zrobiłam coś nie tak? Dlaczego wrócił? Dlaczego nie napisał zamiast przyjść? Co ja teraz zrobię? Dlaczego mi to zrobił?" Dziewczyna płakała i płakała. Osoba, której ufała i była wierna odeszła.

-Elso, chcesz może... Elsa! -Anna podbiegła do siostry i przytuliła ją. -Elso, siostrzyczko co się stało, powiedz mi.

-On mnie zostawił dla innej! -wykrzyczała przez łzy.

-Kto? Że niby Hans? -zrozumiała kiedy dziewczyna zaczęła płakać mocniej. -O nie... Ja mu dam! Drań jeden! [...] Żeby taką cudowną kobietę zostawić! Czy on oszalał!? -Ania wyzywała Hansa, większość słów wstyd pisać.

-Nie pomagasz. -załkała białowłosa.

-Wybacz. El, poradziłyśmy sobie wtedy, poradzimy i teraz. Masz przecież mnie, Krisa, Svena, Olafa, Iskrę... Jesteśmy z tobą. -ruda próbowała uspokoić siostrę.

-Wiem Aniu, wiem. -starsza wyraźnie się uspokoiła. -Chciałabym zostać sama. Przemyśleć wszystko sobie. -Ania pokiwała głową, uścisnęła siostrę i wyszła.


Elsa jeszcze nigdy nie była tak samotna. Odkryła w sobie nową rzecz, lęk przed samotnością i przeszłością. Próbowała wyjść, zrobić sobie kakao na poprawę humoru, ale pod drzwiami wezbrała w niej rozpacz i usiadła płacząc pod drzwiami.

środa, 25 czerwca 2014

rozdział dziesiąty: PAMIĘTNIK CZ.4

Od kilku dni jestem w Arendelle. Hans podczas mojej nieobecności otrzymał list. Po Nasturii przeszedł potężny huragan, więc musiał tam natychmiastowo pojechać. Tęsknię za nim, ale wiem, że niedługo wróci. Mam nadzieję, że nic poważnego nie stało się mieszkańcom jego państwa. Muszę nadrobić zaległości. Biegnę do ogrodu, Iskra znów coś niechcący zamroziła.


Elsa


KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ



Dawno nie pisałam, ale miałam mnóstwo na głowie. Nawiązałam kilka kontraktów handlowych, między innymi z Arcyksięciem Von Szwądękauntem. Hans nadal nie wrócił. Nie miałam żadnych, nawet najskromniejszych informacji od niego. Zupełnie tak jakby o mnie zapomniał. Nie, to niemożliwe, nie zapomniałby. W Nasturii trzeba zrobić porządki po monsunie. Napisał do mnie jego brat Henry, w którym przeprasza za przedłużający się pobyt brata w kraju. Pisze też, że postara się przekonać Hansa do jak najszybszego powrotu. Mój ukochany nie chciał przyjechać ze względu na poddanych. Odkąd wyjechał minęło kilka miesięcy. Bardzo za nim tęsknię, ale nie mogę nic poradzić. W czasie jego nieobecności sporo się zmieniło. Nastała zima.

Elsa

wtorek, 24 czerwca 2014

rozdział dziewiąty: WSZĘDZIE DOBRZE, ALE W GÓRACH NAJLEPIEJ

Następnego dnia po balu zarządziłam sprzątanie. Ania i Kris "są zajęci", więc nie mogą pomóc. Roszpunka z Julianem muszą pilnie wracać do domu, bo Ross zapomniała patelni. Tylko Hans dzielnie pomagał mi w porządkach. Cały czas myślałam o smoku i o tym spojrzeniu. Ono mówiło wszystko, więcej niż tysiąc słów. Przypomniałam sobie o zamku w górach, gdzie "umówiłam" się z gadem.

-Halo, ziemia do Elsy! -Hans pomachał mi rozbawiony przed oczami -O czym tak myślisz?

-Ahh... o wszystkim. Mam mętlik w głowie. To co się wczoraj stało... I jeszcze te papiery... Uhh! -głowa mnie rozbolała na myśl o dokumentach do wypełnienia.

-Och El, też zastanawiam się co to mogło być, a z tymi papierami sobie poradzimy. -uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam tym samym.

Zbliżał się zmierzch. Ania się znalazła, ale była zmęczona, więc poszła spać. Siedziałam w fotelu podpisują jakieś dokumenty, chyba wymiany towarów. Sekundę potem poczułam na policzku pocałunek.

-Jak ci idzie? -zapytał książę.

-Uh, znośnie. Prawie kończę, czekaj gdzie jest zaświadczenie odbioru lnu? Ah, właśnie podpisałam. -westchnęłam kręcąc głową zdenerwowana na moje roztargnienie.

-Nie jesteś dzisiaj sobą. Powiesz, co się stało czy mam zgadywać?

-Nic, ja po prostu... -"I co mu powiem, że mam bzika na punkcie smoka, który mógł mnie zabić?" pomyślałam -Mam mnóstwo do przemyślenia. No wiesz kupno towarów, sprzedaż, te rzeczy... -Hans pokiwał głową.

-No tak... W takim razie idź się położyć. ja posprzątam papiery, a ty pomyślisz. -przytaknęłam z ulgą.

-Dobranoc. -pocałowałam ukochanego w policzek.

-Miłych snów. -powiedział odprowadzając mnie wzrokiem do drzwi.

Mimo wyraźnej chęci nie mogłam zasnąć. Te oczy... Kiedy je sobie przypomniałam wyskoczyłam z łóżka i ubrałam się w swoją starą sukienkę, powstałą kiedy to pierwszy raz zaznałam wolności. Włosy zaplotłam w warkocz. Wyglądałam dokładnie tak samo jak wtedy. Już miałam wychodzić, ale zawróciłam i napisałam krótki i nie jasny liścik.


Droga Anno,


Jestem w górach, w moim lodowym pałacu. Muszę przemyśleć kilka spraw. Podczas mojej nieobecności to ty sprawujesz władzę. Zostało do podpisania parę dokumentów. Wrócę za parę dni. Nie martwcie się o mnie, nic mi nie będzie. Przeproś ode mnie Hansa.


Kocham Was, Elsa


Zostawiłam list na poduszce i wyszłam tarasem. Nie wzięłam konia. Szłam piechotą. Po kilku godzinach potarłam do pałacu. Był taki jakim go zostawiłam. No prawie. Schody były połamane, dach z dziurami i powybijane okna. Od razu zabrałam się za porządki. Kiedy wszystko było gotowe usiadłam na lodowym tronie. Po jakimś czasie usłyszałam znajomy już ryk. "To ten smok!" pomyślałam podekscytowana. Wybiegłam czym prędzej z pałacu i zobaczyłam go. Miał wielkie błękitne skrzydła i majestatyczny łeb, tułów wielkości dwóch karet. Po wylądowaniu zbliżył się polizał mnie. Z wahaniem poklepałam go po pysku. Jego spojrzenie było takie inteligentne. Miałam pewność, że zwierzę rozumiało każde moje słowo. Spróbowałam przemówić do gada.

-Jestem Elsa. Chciałabym wiedzieć jak ty się nazywasz.

Gad słysząc to napisał ogonem jakieś słowo. Trudno było je rozczytać, ale po wielu próbach udało się.

-Spark? Iskra? Czy tak się nazywasz? -stwór pokiwał łbem.


***


Od tamtej chwili minęło kilka dni. Elsa i Iskra były nierozłączne. Okazało się też, że Spark to nie jest zwyczajny smok, mogła się zmieniać w jaszczurkę, węża, krokodyla... jednym słowem mogła być gadem jakim jej się tam podobało. Najczęściej była smokiem i jaszczurką. Siedziała na kobiety ramieniu i słuchała jej słów. Pokochała ją, chyba nawet z wzajemnością. Szybko się przed gadem otworzyła. Przygarnęła ją. Nadszedł czas powrotu do Arendelle. Królowa oznajmiła to swojej małej przyjaciółce, a ona wskoczyła Elsie na ramię i mocno się go uczepiła. Władczyni zaśmiała się i razem z jaszczurką ruszyła do domu. Spojrzała na lodowy pałac. Była smutna, że musi wracać, ale tęskniła też za Hansem i siostrą. Zdałam sobie sprawę, że dawno nie widziała Olafa, który był u swoich trzech koleżków Harrisa, Huberta i Hamisha *. Myśl o tych łobuziakach wywołała uśmiech na twarzy kobiety. Minęło może pół godziny, kiedy dotarły do bram pałacu. Dwie sekundy później Ania wisiała na szyi siostry.

-Matko masz mi tak nigdy więcej nie robić, rozumiesz! A!! Co to jest!! -Ania zaczęła krzyczeć na widok jaszczurki siedzącej na ramieniu Elsy.

-Anka uspokój się. To Iskra. -przedstawiła smoka dziewczyna.

-Iskra? Jest z tobą? O hej ja jestem Anka. -pogłaskała ze zdziwieniem smoka-jaszczurkę po pyszczku.

Następnego dnia wszystko wróciło do normy, ale w moim życiu pojawiła się Iskra, zmiennokształtna jaszczurka.




Harris, Hubert i Hamish* - Merida waleczna

rozdział ósmy: BAL ZASKOCZEŃ

Anna od razu odszukała wzrokiem siostrę. Elsa wyglądała wspaniale!

Dziewczyna kroczyła dumnie i śmiało patrzyła siostrze w oczy. W pewnym momencie Hans pojawił się nie wiadomo skąd i wziął Elsę za rękę. Widząc to Anka zrobiła się czerwona z gniewu, królowa widząc to odwróciła twarz do mężczyzny i uśmiechnęła się cudnie, a on jej zawtórował. Młodsza z sióstr wpatrywała się w nich z uniesionymi brwiami. Oczywiście nic nie wiedziała o ich związku. Po chwili zrozumiała to spojrzenie. Podeszła do siostry i z powagą zadała jedno jedyne pytanie:

-Jesteś tego pewna? -kiedy białowłosa to potwierdziła Ania pokiwała głową na znak akceptacji.

Elsa z westchnieniem zaczęła opowiadać siostrze co ją ominęło. Ich rozmowa skończyła się na tym, że Anka dowiedziała się wszystkiego o ich związku, no prawie wszystkiego, ale to już tajemnica Elsy i Hansa. Chodzi o wyprawę na dach zamku i piknik w dziczy, ale to mało istotnie. Wyglądali na szczęśliwych. Przetańczyli całą noc. Księżniczka postanowiła wrócić do Arendelle. Cieszyła się szczęściem siostry i chciała w nim uczestniczyć. Ten wieczór wydawał się najszczęśliwszym dniem w życiu młodej władczyni. No właśnie, wydawał, bo do środka wleciała wielka lodowa kula. Wszyscy zgromadzeni rozpierzchnęli się po sali z przerażeniem na twarzach. Parę sekund później rozległ się mrożący krew w żyłach ryk. Wystraszeni goście z krzykiem próbowali wydostać się z sali.

-Hans! -zawołała Elsa -Zabierz wszystkich do schronu! Zaraz tam przyjdę!

-Nie zostawię cię tu samej! -odparł mężczyzna starając się przedostać do ukochanej.

-Idź, ale to już. -ponagliła go władczym tonem, tym razem posłuchał.

Dziewczyna pobiegła do okna, to co tam zobaczyła przerosło jej największe lęki. Na zewnątrz latał wielki niebieski smok! Jakby tego było mało, gad zaczął ziać... lodem. Kolejny lodowy pocisk leciał wprost na nią. Białowłosa stworzyła lodowy mur. Pod siłą uderzenia zapora rozpadła się. Poczwara postanowiła "złożyć" władczyni wizytę. Smok dostał się do środka, była tu tylko ona i bestia. Od ryku stwora zatrząsł się cały zamek. Wiedziała, że jej bliscy i poddani są bezpieczni. Wiedziała też, że musi powstrzymać gada. Popatrzyła mu prosto w ślepia, zobaczyła w nich, co zdziwiło ją najbardziej, strach. Następnie wszystko działo się bardzo szybko, że nawet oko uważnego obserwatora by tego nie wychwyciło. Elsa podbiegła do smoka i stanęła na wyciągniecie ręki od jego paszczy. Smok wytrzeszczył oczy i już miał zionąć, ale Elsa wyciągnęła rękę do smoka i spojrzała mu odważnie w oczy.

I wtedy stało się coś czego nikt by się nie spodziewał. Smok, wielki, przerażający smok położył się przed królową i po jego wielkim poliku popłynęła gigantyczna smocza łza. W dziewczynie wezbrała litość, bo zrozumiała jak czuję się bestia. Ona też kiedyś czuła strach, zagubienie i rozpacz.

-Ciii..... już dobrze mały, już dobrze... -pogłaskała zwierzę po pysku mówiąc uspokajające rzeczy, a ono nie protestowało.

"Czkawka* by mnie pochwalił" pomyślała.


Smok podniósł się po dłuższej chwili i spojrzał dziewczynie w oczy. Mówiły: "dziękuję i jeszcze się zobaczymy". Elsa nie wiadomo czemu, ale zapragnęła nie rozstawać się z nowo poznanym zwierzęciem. Polubiła je. Czuła z nim jakąś dziwną więź. Widziała w gadzie samą siebie sprzed kilku lat. Nie wiadomo czemu krzyknęła za odlatującym już zwierzęciem.

-Góry na Arendelle!! -smok odwrócił się i pokiwał głową jakby rozumiał każde słowo.
Po chwili do sali wbiegła straż pałacowa na czele z Hansem, Anna, Roszpunka, Kristoffem i Julianem. Pytali czy wszystko w porządku i uspokoili się odpowiedzią królowej. Nie powiedziała im co to było, powiedziała tylko, że zniknęło.

W nocy Elsa nie mogła zasnąć. Analizowała wieczór. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętała z odwiedzin smoka było wielkie rozumne oko bestii.




Czkawka* - "Jak wytresować smoka"

poniedziałek, 23 czerwca 2014

rozdział siódmy: ANNA U ROSZPUNKI

-Nie wiem co on sobie myśli! -wybuchnęła po raz kolejny rudowłosa -Próbujemy z Elsą zapomnieć, a on się po prostu zjawia! To nie fair!

-Oh, Aniu jestem w stu dwunastu procentach z tobą, ale co jeśli on się rzeczywiście zmienił?-brunetka próbowała ją uspokoić -Tak jak mój Julek! Był złodziejem, a teraz następca taty jak się patrzy.

-To niemożliwe żeby ON się zmienił! Po za tym, Julek to co innego. Czy on próbował przejąć koronę albo cię zabić?-odparła Anna wymownie patrząc na kuzynkę.

-Dobra wygrałaś i dobra Julek to Julek. I chyba masz rację, ale musisz uszanować decyzję Elsy. Cicho, ja mówię. -powiedziała widząc protest przyjaciółki -Ty mu nie musisz przebaczać, ale jeśli twoja siostra dała mu czystą kartę to jej sprawa. W końcu jest dorosła, tak czy nie?

-Dobra, dobra. -zaśmiała się lekko Ania -Koniec gadania. Może masz rację. A teraz choć na spacer. Mam już dosyć tego tematu na dziś.

-Okay. -Roszpunka wzięła Ankę pod rękę i ruszyły przed siebie po pałacowych ogrodach.

Po paru godzinach wróciły po zamku w lepszych nastrojach. Rozmawiały jeszcze o Hansie i Anna doszła do wniosku, że mu odpuści. Kiedy dochodziły do komnaty Roszpunki usłyszały za sobą wołania Julka i Krisa.

-Dziewczęta czy dostąpilibyśmy tak wielkiego zaszczytu i moglibyśmy zaprosić wam na bal? -zapytał zalotnie Flynn.

-Jaki bal? -zaświergotała radośnie Roszpunka.

-W Arendelle. -odpowiedział jej Kristoff z uśmiechem patrząc na ukochaną.

-Że co? Elsa wydaje bal? -Ania była zaskoczona.

-Tak. Jej chodzi o to, żeby znowu wszystkich zgromadzić. -wyjaśnił Kris.

-No to w takim razie jedziemy na bal!! -dziewczyny wyraźnie rozpromieniały.

Kilka godzin później wszystko było gotowe do drogi. Płynęli bardzo krótko, tylko dwie godzinny, mieli pomyślne wiatry. Służąca powiedziała im, żeby od razu zaczęły przygotowania na bal, który odbędzie się jeszcze dziś wieczorem. Kiedy dopłynęli, służba poszła zawiadomić królową o przybyciu pierwszych gości. Wszyscy rozeszli się do swoich komnat. Dziewczyny miały około godziny do przyjęcia. Wybrały najpiękniejsze stroje. Upięły pięknie włosy. Efekt był zdumiewający. Chłopcy czekali już na swoje partnerki ubrani w garnitury. Ich widok zapierał dech w piersi. Poszli do sali balowej. Już z daleka było słychać muzykę. W radosnych nastrojach cała czwórka przekroczyła drzwi sali.

środa, 18 czerwca 2014

rozdział szósty: PAMIĘTNIK CZ.3

Od naszego pocałunku minęły dwa dni. Na początku byłam skołowana, a może nawet przestraszona. Rozmawialiśmy o tym z Hansem. Mamy coś w rodzaju okresu próbnego. Jesteśmy parą. Mam mnóstwo obaw, to mój pierwszy związek z mężczyzną... z kimkolwiek. Pytałam się nawet trolli co o nas sądzą. Mówią, że jeśli on się zmienił, a ja wierzę w ten związek, to damy radę, ja i Hans mam na myśli. Mam wielką nadzieję, że nam wyjdzie. Chyba znalazłam to czego tak bardzo pragnęłam. Jestem z Hansem szczęśliwa, a on jest szczęśliwy ze mną, tak przynajmniej mówi. Może to trochę za wcześnie, żeby osądzić czy jest się szczęśliwym. Kiedy powiedziałam, że chcę ruszyć do przodu i zostawić przeszłość za sobą nawet w snach nie sądziłam, że tak to się skończy. Nie mam zielonego pojęcia jak to powiedzieć Annie, ale coś wymyślę. Jej reakcji boję się najbardziej. W końcu mało brakowało do jej zaręczyn z Hansem. To był podstęp, no ale sam fakt, że coś do niego czuła. Tak bardzo zależy mi na akceptacji ze strony Ani. Wierzę całym sercem, że wszystko nam się uda, muszę wierzyć. Pójdę już, obowiązki czekają. Hans także.


Elsa

wtorek, 17 czerwca 2014

rozdział piąty: ZBIÓRKA

Od wyjazdu Anny minęło kilka dni. Nie miałam od niej praktycznie żadnej wiadomości. Jej wyjazd zszedł na dalszy plan. Nadszedł dzień zbiórki datków, jedzenia i ubrań dla najuboższych. Jak dotąd Hans zachowywał się nienagannie. Pomagał na dworze, z targu przynosił świeże produkty do kuchni, etc. Cały czas zastanawiałam się czy taka zmiana jest możliwa. Co jeszcze dziwniejsze, przypadliśmy sobie z Hansem do gustu. Dużo rozmawialiśmy, spacerowaliśmy. Powoli się do siebie zbliżaliśmy. Czekałam już na niego koło pojemnika na odzież. Zauważył mnie i pomachał. Podbiegł z radosnym uśmiechem na twarzy.

-Dzień dobry. I co, gotowa do pracy? -zapytał radośnie.

-Pewnie, że tak! Bierzmy się do roboty. -zaśmiałam się.

Było mnóstwo do zrobienia. Ludzie okazali się hojniejsi niż przypuszczałam. Hans świetnie sobie radził. Poddani nie okazywali mu zbytniej wrogości. Starali się go ignorować lub traktować jak równego sobie, co mnie bardzo cieszyło. Udało nam się zamienić tylko kilka słów przez cały dzień. Z tego co mówił oraz tego co widziałam naprawdę był zadowolony. Było już dawno po południu kiedy tłumy zaczęły się przerzedzać. Po całym dniu ciężkiej pracy wróciliśmy do zamku.

-Zrobiliśmy kawał dobrej roboty. -podsumowałam radośnie.

-Święta racja. -zaśmiał się książę, po czym na chwilę spoważniał- Masz wieści od Anny?

-Nie. -westchnęłam ciężko -Jest na mnie wściekła, że ci wybaczyłam, ale ja nie żałuję niczego. Ona musi w końcu dorosnąć. To są moje decyzje, nie jej. Niczego jej nie zabraniam, a ona ma pretensję o to, że ja próbuje postępować słusznie. -powiedziałam zagniewana.

-Nie smuć się El. Wszystko się ułoży. -poklepał mnie po ramieniu.

-Tak wiem, ale czemu to takie trudne! Nie mogę jej znowu stracić. Nie po tych wszystkich latach odizolowania od świata i niej. -powiedziałam zrozpaczona.

-Będzie dobrze tylko trzeba w to wierzyć. -podsumował. -A, nigdy ci nie podziękowałem za to, że we mnie uwierzyłaś Elso. -uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.

-Wiesz, że to nic wielkiego. Cieszę się, że to zrobiłam. Jeszcze miesiąc temu nie sądziłabym, że to powiem, ale dobrze, że jesteś Hans. -dodała uśmiechając się lekko.

-Będę zawsze, zawsze kiedy będę potrzebny. -powiedział poważnie.

Spojrzałam na niego. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę. To było takie... magiczne. Zobaczyłam w nich tęsknotę i pragnienie bliskości. Dokładnie to, co ja czułam. Powoli dotknął mojego policzka. Nachylił się nade mną. Przymknęłam lekko powieki. Mężczyzna delikatnie musnął moje usta. Był delikatny i czuły. Kilka minut potem oderwaliśmy się od siebie. Wziął mnie w ramiona. Objęłam go tak, jakby od tego zależało moje życie. Dotarło do mnie co przed chwilą się stało. Czułam na skórze jego oddech. Było mi z nim dobrze, tak... naturalnie. Będąc w jego ramionach czułam się na miejscu. Może nie powinnam tak myśleć, może nie powinnam tego robić. Jednak niczego nie żałuję.

rozdział czwarty: PAMIĘTNIK CZ.2

Wczoraj stało się coś o czego nawet nie wymyśliłam. Najpierw spotkałam Hansa, który postanowił odwiedzić Arendelle. Przybył prosić mnie i moją siostrę o wybaczenie. Spodziewałam się dość gwałtownej reakcji Anny, ale to co się stało kompletnie mnie zaskoczyło. Wpadła w szał. Kristoff i ja jakoś ją uspokoiliśmy. Jest wściekła na naszą dwójkę. Co miałam zrobić? Widać było różnicę w jego zachowaniu gołym okiem, więc mu wybaczyłam. Mam nadzieję, że Anna się z tym upora, w końcu to moja decyzja, nie jej. Hans zobowiązał się do "zadośćuczynienia". Powiedział, że zrobi wszystko by wynagrodzić nam nasze krzywdy. Mam już nawet kilka pomysłów. W tym miesiącu pomagamy biednym, więc każda para rąk się przyda. To będzie zbiórka datków, rzeczy oraz jedzenia. Niestety moja siostra nie podziela mojego zdania co do naszego gościa. Zapowiedziała mi, że wyjeżdża na parę dni do Roszpunki, swojej najlepszej przyjaciółki i kuzynki zarazem. Kristoff jedzie oczywiście razem z nią. Więc zastanę sama z Hansem, co nie wywołuje u mnie euforii. Myślę, że Hans okaże się lepszym człowiekiem niż był kiedyś. Jednak wciąż nie mogę pozbyć się dziwnego przeczucia, że to się skończy źle. A może sobie to tylko ubzdurałam? Nie wiem. Mam dla Hansa zadanie. Może choć na trochę zajmę go czymś pożytecznym. Będzie zbierał ubrania dla biednych przynoszone przez ludzi. Ciekawe jak oni na niego zareagują... Pewnie okażą mu wrogość. Na szczęście nie będzie tam sam. Nikt nie odważy się zaatakować mojego gościa. No cóż... Do jutra?


Elsa

rozdział trzeci: PRZEPROSINY

Kiedy wszyscy zajęli miejsca Hans zaczął mówić:

-No więc... -zaczął cicho -Przyjechałem, aby was wszystkich przeprosić za swoje czyny...

-Mógłbyś się streszczać? Nie mam całego dnia. -przerwała mu nadal wściekła Anna.

-Kontynuuj proszę. -powiedziałam patrząc karcąco na siostrę.

-Ja wiem, że to co zrobiłem było złe, ale...

-Próbowałeś nas zabić!!

-Aniu! Daj mu powiedzieć! -powiedział Kristoff.

-Masz rację, ale ja naprawdę się zmieniłem! -powiedział cudzoziemiec energicznie- Moi bracia ustawili mnie z powrotem do pionu. Chcę to wszystko naprawić, przysięgam! Jeśli jest coś, cokolwiek co mogę zrobić, zrobię to. Naprawdę przepraszam. -zakończył cicho i smutno.

Przez chwilę nikt się nie odzywał, nikt z wyjątkiem Anny, która mamrotała coś niezrozumiale o kłamcach i oszustach. W końcu zabrałam głos.

-Hansie, to co było minęło, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. To nie znaczy, że ci ufam, na to trzeba sobie zasłużyć. Wybaczam ci. -kiedy skończyłam poczułam na sobie pełen zawiści wzrok siostry.

-Chyba żartujesz?! Chcesz dać szansę temu bydlakowi, który próbował zamordować nas obie?! -wrzeszczała rozjuszona księżniczka.

-To moja decyzja i nie muszę ci się z niej tłumaczyć. -oznajmiłam już poddenerwowana i zmęczona jej narzekaniami. Chwilę jeszcze patrzyła na mnie zabójczym spojrzeniem, ale już się nie odezwała.

-Eh... no dobra. Więc, ja ciebie praktycznie nie znam, więc chyba nie mam ci czego wybaczać. Mogę ci dać czystą kartę. -dodał niepewne Kris, który również został obdarzony wściekłym spojrzeniem.

-Daj mi po prostu święty spokój. -zakończyła Ania i wyszła szybkim krokiem z sali.

-Aniu, czekaj na mnie! -zawołał Kris i wybiegł za dziewczyną.

Patrzyliśmy chwilę za nimi. W końcu ponownie się odezwałam.

-Nie miałam pojęcia, że tak zareaguje. -przyznałam -Sama jestem zdziwiona.

-Rozumiem, w końcu to ja ją skrzywdziłem. Ty... naprawdę mi wybaczasz? -spytał z nadzieją w głosie.

-Tak. -westchnęłam -Nie mogę się już na ciebie gniewać. Po za tym, przemyślałam sobie wszystko i doszłam do wniosku, że lepiej będzie dać ci drugą szansę.

-Dziękuje, to jest dla mnie naprawdę ważne. Nie zawiodę ani ciebie ani nikogo więcej. Obiecuję. Będę już... -zaczął mówić jak nakręcony.

-A ja trzymam cię za słowo. -przerwałam mu lekko się uśmiechając na ten słowotok- Zostaniesz na kolacji? -spytałam z grzeczności.

-Jeśli to nie kłopot, to z chęcią. -ucieszył się Hans.

Westchnęłam. Kazałam strażom znaleźć mu pokój. Miałam dziwne przeczucie, że to się wszystko bardzo źle skończy.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

rozdział drugi: SPOTKANIE PO LATACH

Jak co rano przechadzałam się po porcie. To dobry początek dnia. Zapowiadał się piękny i słoneczny dzień. Mijałam właśnie targ rybny. Arendelle wygląda cudownie o poranku. W pewniej chwili, zupełnie nie spodziewając się tego, usłyszałam znajomy głos, który zmroził mi krew w żyłach.

-Witam królową Arendelle.

Od razu go poznałam. Tego głosu nie da się pomylić. Odwróciłam się. Miałam rację.

-Hans. -wycedziłam przez zaciśnięte zęby czując momentalnie złość i zdegustowanie- Myślałam, że siedzisz teraz w Nasturii.

-Siedziałem. -odrzekł z delikatnym uśmiechem. -Bracia zrobili ze mną porządek i możesz nie wierzyć, ale się zmieniłem. Przyjechałem do Arendelle by przeprosić ciebie i Annę. Teraz już rozumiem jak wielkie zło uczyniłem.

-Masz rację, nie wierzę ci ani trochę. -powiedziałam i ruszyłam w stronę zamku.

-Proszę poczekaj! -zawołał za mną -Wysłuchaj mnie! Błagam! Żałuję, naprawdę żałuję tego co zrobiłem! Możesz mi nie wybaczać tylko mnie wysłuchaj!-wydukał żałośnie doganiając mnie.

Zamyśliłam się. "Czy to możliwe, że się zmienił? Wydaje się taki żałosny i bezbronny. Może to tylko pozory? Czemu ja zawsze muszę być taka głupia i wierzyć we wszystko?"

-Zgoda. -westchnęłam ciężko. -Wysłucham tego co masz mi do powiedzenia. Jesteś tymczasowo mile widziany na zamku. -oznajmiłam -Jeśli to podstęp to zapłacisz za to życiem. -ostrzegłam jak najbardziej na poważnie.

-Dziękuje, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. I przysięgam, że przybywam w pokoju. -zaśmiał się.

Ponownie westchnęłam. Po chwili wahania ruszyłam do pałacu, a on za mną. Hans został przyjęty honorowo, zgodnie z arendelskim zwyczajem. Posłałam po Annę. Teraz jak o tym myślę, to mogłam ją na to lepiej przygotować lub chociażby uprzedzić w jakiś sposób. Dziewczyna z wściekłością, nigdy u niej nie spotykaną, wparowała do sali tronowej, w której czekałam z mężczyzną.

-Czego tu szukasz!! Wynoś się stąd!! Nie chcę cię tu widzieć słyszysz!! Słyszysz!?!? -wrzeszczała Anna.

-Anno! -powstrzymałam siostrę od rzucenia się na mężczyznę z pięściami -Anno, uspokój się! Niech ktoś znajdzie Kristoffa! -zawołałam do służby.

Po paru chwilach czyjeś ramiona otoczyły księżniczkę.

-Aniu uspokój się. No już. Oddychaj. Świetnie. Siadaj tutaj. Tylko spokojnie skarbie. -uspokajał ją Kristoff.

Napadła krępująca cisza. Napięcie było aż nazbyt wyczuwalne. Po minucie ciszy odezwałam się do zgromadzonych. Wszyscy byli w miarę spokojni.

-Skoro wszyscy jesteśmy już spokojni może przejdziemy do konkretów. Słuchamy cię Hansie, mów co masz do powiedzenia.

rozdział pierwszy.:PAMIĘTNIK CZ.1

Nazywanie się Elsa, królowa Arendelle. Nigdy nie pisałam pamiętnika, wcześniej uważałam to za zbędne i niepotrzebne. Sama nie wiem co mnie tknęło. Po prostu poczułam taką potrzebę przelania swoich myśli na papier. Może powinnam się przedstawić. Po śmierci rodziców zostałam tylko z siostrą Anną. Jestem niezależna i pewna siebie, tak myślę. Anna, jest moim kompletnym przeciwieństwem. Przez naszą odmienność i nieporozumienia między nami sprowadziłam na nasze królestwo wieczną zimę. Na szczęście udało się nam wszystko odkręcić. Teraz Arendelle to kwitnące, silne państwo. Od tamtych wydarzeń minęło półtora roku. Co do Hansa, który skrzywdził moją siostrę, odpokutował już swoje winy. Stał się, z tego co wiem od jego braci, całkiem przyzwoitym mężczyzną. Ale dość o nim, on jest już jedynie przykrym wspomnieniem. Anna i Kristoff zaręczyli się. Poznałam rodzinę Krisa. Trolle, choć mieszkają w pałacowych ogrodach, są najlepszymi doradcami. Wiem, że mogę zaufać ich mądrości i radom. Olaf, co do niego to pokochał lato i kaloryfery. Lubi wszystko co daje ciepło. Jeśli chodzi o mnie to poznałam wiele ciekawych osób. Do pałacu przybyli Roszpunka z mężem Julianem. Przypadłyśmy sobie do gustu. Szczególnie Anna ich polubiła. Mają podobne charaktery. Poznałam też Strażników Marzeń, właściwie historię o nich. Wiem, to brzmi idiotycznie, ale Święty Mikołaj, Zając Wielkanocny, Piaskowy Ludek i Wróżka Zębowa istnieją. No, zapomniałabym o Jacku Mrozie. Eh... No cóż, jestem teraz królową i mam mnóstwo obowiązków. Życie to nie sielanka. Wracam do pracy.

Elsa