wtorek, 23 września 2014

rozdział dwudziesty drugi: NIEBEZPIECZEŃSTWO

Obudziłam się w jakiejś celi. Z okna w górze widziałam zamek. Wstałam i od razu poczułam okropny ból głowy. Dotknęłam delikatnie bolącego miejsca i poczułam pod palcami jakąś ciepłą gęstą ciecz. Spojrzałam na palce i zobaczyłam krew. Zmarszczyłam brwi. Co mi się stało w głowę? Zastanawiałam się nad tym, ale to było jak próba przypomnienia sobie wierszyka, którego kiedyś się uczyło. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to niski pokoik z jednym oknem i drzwiami. Naprzeciwko łóżka, na którym siedziałam stał stolik z dwoma krzesłami. To tyle jeśli chodzi o wystrój. Podeszłam do okna i zerknęłam. Widziałam tylko ten zamek, znajomy, ale nie wiem skąd. Usłyszałam za sobą skrzypienie drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę.

-O, Elso skarbie, obudziłaś się już! -uśmiechnął się brzydko.

Kiedy się mu przyjrzałam przypomniałam sobie kim jestem i co się przydarzyło wczoraj i nie tylko.

-Hans, masz mnie wypuścić i to już! -zażądałam.

-Och, widzę, że humor ci dopisuje skarbie. -zaśmiał się.

-Wypchaj się. -odparowałam.

-Co ja słyszę! Nasza królowa nie zna dobrych manier! -udał oburzonego.

-Co ja ci takiego zrobiłam? -zapytałam ze złością.

-Hmm... -zamyślił się -Pewnie z twojego punktu widzenia nic, ale z mojego... no cóż powiem to w prost, zniszczyłaś mi życie.

-Ja?! -ja chyba śnię!! -To ty po prawie pół roku nieobecności zjawiasz się nagle z jakąś tam dziewczyną i oznajmiasz mi, że to koniec!

-Tak, masz rację, ja również zawiniłem. -powiedział całkiem poważnie, aż mnie zamurowało -Mogłem to załatwić inaczej, ale stało się. Złamałem ci serce, ty zabiłaś moje człowieczeństwo.

-Że co? -chyba się przesłyszałam -Zabiłam twoje co? Twoje "człowieczeństwo"?

-Tak, już objaśniam. Po tygodniu od naszego oficjalnego rozstania zacząłem żałować swoich decyzji. Zapragnąłem wszystko odkręcić. Rozmawiałem o tym z Susane, dziewczyną, która mnie zauroczyła. Z pozoru dobrze to przyjęła, ale dwa dni później znalazłem jej ciało, martwe, bez chociażby kropelki krwi. Popełniła samobójstwo przez ciebie. -zakończył z żalem.

Potrzebowałam chwili, żeby to przemyśleć. Hans chciał do mnie wrócić? Jego dziewczyna zabiła się przeze mnie?

-Hans... jakim cudem... ona się... zabiła... przeze mnie? -wydukałam.

-Nie rozumiesz? Odszedłem od niej dla CIEBIE, a ona się się zabiła. -odparł coraz bardziej wściekły - Elso, ja naprawdę żałują swoich decyzji. -zakończył smutno.

-Ja... gdybym tylko wiedziała... może to by się inaczej potoczyło. -zamilkłam i dodałam po chwili. -Tęskniłam za tobą.

-Naprawdę? -zapytał z radością, którą próbował poskromić -Miło mi to słyszeć.

Zamilknęliśmy. Patrzeliśmy się na siebie uważnie. Hans odchrząknął.

-Oh, Elsa... Gdybyś tylko mnie kochała... wszystko byłoby łatwiejsze. -to powiedziawszy pocałował mnie.

Odwzajemniłam pocałunek. Kiedy odsunęliśmy się od siebie dyszeliśmy lekko.

-Jak myślisz... -zaczął niepewnie -Mamy jeszcze szansę?

-To zależy od ciebie. -powiedziałam po namyśle.

-Co miałbym zrobić? -zapytał z podnieceniem, które usilnie próbował zamaskować.

-Zostaw w spokoju moją rodzinę i wypuść mnie.

-Elso, nie mogę cię jeszcze wypuścił, ale twoi bliscy będą bezpieczni. -obiecał mi, ale ja mu nie uwierzyłam.

Spojrzałam mu w oczy. W tej chwili liczył się tylko on. Zapomniałam o wszystkim. Byłam przez tą chwilę szczęśliwa, ale przypomniałam sobie o Jacku. Poczułam ogromne poczucie winy.

-Choć. Nie będziesz mieszkać w takich warunkach. -powiedział szczęśliwy trzymając mnie za rękę.

Pozwoliłam się mu prowadzić. Byłam... no właśnie nie wiem jak się czułam. Cieszyłam się obecnością Hansa, ale tęskniłam za najbliższymi. Szliśmy korytarzem jakiegoś zamku albo twierdzy. Doszliśmy do dużej komnaty z kratami w oknach oraz łóżkiem z baldachimem. Obok była olbrzymia garderoba.

-Przepraszam za te kraty, ale to dla bezpieczeństwa. -wyjaśnił -Muszę mieć pewność, że nie uciekniesz.

-Nie ucieknę. -szepnęłam.

-Mam nadzieję. -uśmiechnął się czule -Chciałbym ci kogoś przedstawić. To mój przyjaciel. Myślę, że możesz go polubić. -wzruszył ramionami.

Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego ciepło. Nachylił się nade mną i pocałował mnie.

-Zaraz ktoś do ciebie przyjdzie i opatrzy ci głowę. -spojrzał na mnie przepraszająco.

Pokiwałam mu twierdząco głową. Potem wyszedł zostawiając mnie samą w komnacie. Nie minęła minuta, a do pokoju weszła lekarka. Sprawnie opatrzyła ranę i wyszła. Zostałam sama z myślami.

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz. Muszę przyznać, że połknęłam wszystkie dotychczasowe posty na raz. ;)
    A ja tak bez zbędnych ceregieli zapraszam do siebie:
    http://let-the-pen-speak.blogspot.com/
    Blogeł świeży, bo kilkudniowy, więc wciąż zdobywam publiczność. Mam nadzieję, że mogę liczyć na twoją uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak mogłaś ? ;<
    nie to mrok ją zaczarował prawda ? :D
    no mam nadzieje ,a jak nie to weź to odkręć
    czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. NIeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! Jak maogłaś miejmy nadzieje,że on chce ją oszukać,oczywiście nie chce żyby cierpiała,ale chce,żeby przekonała się że hans to głupia świnia.Ogólnie piszesz ciekawie i takiego zwrotu akcji to się niespodziewałam!!
    na pożegnanie życze dużo weny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. standardowo dzięki ;3 mam już fajny pomysł, ale to dopiero po niedzieli. Lub szybciej ;P

      Usuń
  5. Oh, podoba mi się :3 No i zapraszam do siebie :)
    polboskiezyciediany.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. CO TO JEST JA SIĘ PYTAM OTODOBRE PARRINGI: ELSA I JACK,HANS I GOLĄB

    OdpowiedzUsuń