-Elsa, możemy pogadać? <Jack był spięty nawet jak na obecną sytuację>
-Pewnie, wejdź. -zaprosiłam go do mojego pokoju. -O co chodzi?
-Chciałem cię o coś zapytać, ale jeśli jesteś zajęta to może potem.-podrapał się po karku jakby czymś zdenerwowany.
-Hej! Czekaj, zapytaj o co chcesz. Nie obrażę się. -zapewniłam z lekkim uśmiechem.
-No więc... -westchnął głęboko -Wiesz już z kim pójdziesz na ślub?
-Nie. Chyba pójdę sama. -zaśmiałam się.
-Ja podobnie. -też się zaśmiał -Więc... może poszlibyśmy razem?
-Czemu nie? Nie mam nic przeciwko. -wzruszyłam ramionami ukrywając moją lekką, narastającą panikę w głosie.
-To fajnie... -uśmiechał się pomimo widocznego stresu -To ja może już sobie pójdę i nie będę ci przeszkadzał.
-To do zobaczenia. -pożegnałam się, a on dosłownie wyleciał z gabinetu.
Padłam na fotel oddychając ciężko. Jack mnie zaprosił na bal! Czułam się, jakbym unosiła się w powietrzu. Iskra natychmiast znalazła się na moim ramieniu.
-Słyszałaś Iskierko? Idę z Jackiem na ślub. -pochwaliłam się jaszczurce.
-Że co proszę!!! -do gabinetu wpadła Ania z rozdziawioną buzią -Czy ja dobrze słyszałam?!
-Tak, dobrze słyszałaś. Zaprosił mnie, ale nie rób od razu z tego takiej sensacji. -skończyłam lekko zarumieniona.
-Przecież to było oczywiste. -wzniosła oczy do nieba, a ja na nią.
-Co masz na myśli? -spytałam zaskoczona jej stwierdzeniem.
-Nie widzisz jak na ciebie patrzy? Coś mi mówiło, że cię zaprosi.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć, więc zmieniłam temat.
-A tak w ogóle co tu robisz?
-Szłam ci powiedzieć, że przyjechała Merida z Hubertem, Hamishem i Harrisem. Olaf z nimi rozmawia, więc lepiej się pośpieszyć zanim zagada ich na śmierć. -to powiedziawszy wybuchnęłyśmy śmiechem.
Poszłyśmy na dziedziniec. Olaf opowiadał biedniej Meridzie po raz setny o Puszku. Kiedy nas zobaczyli ona odetchnęła z ulgą, a jej bracia dosłownie rzucili się na Annę. Po wymienieniu uprzejmości ruszyliśmy do jadalni. Kristoff dołączył do nas w między czasie. Słuchali w skupieniu naszej opowieści. Kiedy skończyłam mówić Merida zerwała się z miejsca.
-Dawać mi tu ich! Zaraz złoję mi skórę tak, że już nigdy nawet nie pomyślą o was! -krzyczała ze złością, a chłopcy kiwali głowami jakby chodziło o przejęcie ciastek.
-Na to jeszcze za wcześnie. Czekamy na Strażników i pozostałych wojowników. -uspokoiłam ją trochę -Ale mam ochotę przetrzepać mi te durne tyłki.
-Elsa! -Ania mi się przypatrzyła -Nie poznaję cię.
Prychnęłam tylko, a goście wybuchnęli śmiechem. Podano obiad. Jack się nie zjawił. Może to nawet lepiej, nie musi jeszcze wiedzieć o pomocy, którą tu ściągnęłam. Rozmawialiśmy też o szczegółach ślubu. W pewnym momencie Iskra zaczęła wariować. Zdziwiło mnie to. Sekundę potem pędziła już do okna. Na balkonie wylądowała Nocna Furia.
-Zdążyliśmy na obiad? -zapytał jakby nigdy nic Czkawka.
-Czkawka! -podeszłam do niego i przytuliłam go.
-Siemka Elly. -wyszczerzył się -Wzywałaś mnie, więc coś jest nie tak. -spoważniał.
-Jak zwykle bezbłędnie mnie rozszyfrowałeś. Kojarzysz księcia Hansa z Nasturii? -spytałam ze zrezygnowanym westchnieniem.
-Coś kojarzę, ale poczekaj chwilę. Szczerbatku zostań na balkonie.
-Mam lepszy pomysł. Iskra może mu pokazać okolicę. -spojrzałam na niego dumna z siebie -Iskra choć do mnie.
Przykucnęłam i wzięłam ją na ręce. Smok przyjrzał się jej z ciekawością, z resztą jak i pozostali. Podeszłam do okna i podrzuciłam ją. Zmieniła się w ułamku sekundy w niebieską, trochę większą wersję Szczerbatka. Spojrzałam na Czkawkę, Meridę i trojaczki. Stali tylko i patrzyli na moją podopieczną. Pierwszy otrząsnął się mieszkaniec Berg.
-A niech cię Elsa! -zaśmiał się -Tak myślałem, że coś kombinujesz.
-Elsa! -Ania mi się przypatrzyła -Nie poznaję cię.
Prychnęłam tylko, a goście wybuchnęli śmiechem. Podano obiad. Jack się nie zjawił. Może to nawet lepiej, nie musi jeszcze wiedzieć o pomocy, którą tu ściągnęłam. Rozmawialiśmy też o szczegółach ślubu. W pewnym momencie Iskra zaczęła wariować. Zdziwiło mnie to. Sekundę potem pędziła już do okna. Na balkonie wylądowała Nocna Furia.
-Zdążyliśmy na obiad? -zapytał jakby nigdy nic Czkawka.
-Czkawka! -podeszłam do niego i przytuliłam go.
-Siemka Elly. -wyszczerzył się -Wzywałaś mnie, więc coś jest nie tak. -spoważniał.
-Jak zwykle bezbłędnie mnie rozszyfrowałeś. Kojarzysz księcia Hansa z Nasturii? -spytałam ze zrezygnowanym westchnieniem.
-Coś kojarzę, ale poczekaj chwilę. Szczerbatku zostań na balkonie.
-Mam lepszy pomysł. Iskra może mu pokazać okolicę. -spojrzałam na niego dumna z siebie -Iskra choć do mnie.
Przykucnęłam i wzięłam ją na ręce. Smok przyjrzał się jej z ciekawością, z resztą jak i pozostali. Podeszłam do okna i podrzuciłam ją. Zmieniła się w ułamku sekundy w niebieską, trochę większą wersję Szczerbatka. Spojrzałam na Czkawkę, Meridę i trojaczki. Stali tylko i patrzyli na moją podopieczną. Pierwszy otrząsnął się mieszkaniec Berg.
-A niech cię Elsa! -zaśmiał się -Tak myślałem, że coś kombinujesz.
-To nie ja, tylko Spark. Ale teraz musisz mnie uważnie wysłuchać. -poprosiłam poważniejąc.
-Więc mów. -powiedział w chwili kiedy smoki wzbiły się w powietrze.
Powtórzyłam całą opowieść ponownie. Czkawka przerywał w niektórych momentach. Kiedy skończyłam myślał intensywnie. Cisza, która zapadła bardzo mi ciążyła. Minęło co najmniej pięć minut. W końcu zaczął mówić powoli:
-Zostanę tu tyle ile będzie trzeba i nie pozwolę żeby stał ci się krzywda, Elso.
-Dziękuję. -odpowiedziałam ze ściśniętym gardłem -Pewnie jesteście zmęczeni podróżą. Zaprowadzimy was do komnat. Jutro czeka nas ciężki dzień. Już za trzy dni ślub Ani i Krisa. -zakończyłam już trochę radośniej.
-Taa. To ja może przygotuję miejsce dla smoka. -zaproponował pan młody.
Powoli wszyscy się rozeszli. W jadalni zostałam tylko ja i Czkawka. Patrzyliśmy na siebie. Przypomniało mi się jaki był kiedyś. Tak bardzo się zmienił, zmężniał. Facet, z którym byłam zaręczona jest już kimś innym. Tak, byłam z nim zaręczona. Rodzice nawiązali porozumienie z mieszkańcami Berg. Postanowili wydać mnie za syna wodza, mowa oczywiście o synu Stoika. Poznaliśmy się kiedy oboje mieliśmy po 9 lat. On był jedynym, oprócz rodziców, człowiekiem, który wiedział o mojej mocy. Przekonaliśmy rodziców żeby odwołali ślub i tak się stało. Zostaliśmy przyjaciółmi. Często do siebie piszemy, więc wiem, że zerwał z Astrid. Dlatego jej tu nie ma. On też pewnie wspomina dawne czasy. Uśmiechnął się tym swoim cudnym uśmiechem, w którym się zakochałam. To, że się zakochałam nie oznacza, że od razu chcę z nim wziąć ślub! Z zamyślenia wyrwał mnie głos Czkawki.
-Zmieniłaś się od naszego ostatniego spotkania Elly.
-Ty też Niezdaro. -przypomniało mi się jak go nazywałam dawniej.
-Na dobre. Nie jesteś już tą dziewczynką, moją pierwszą dziewczyną.
-I na wzajem mój pierwszy chłopaku. -uśmiechnęłam się szerzej -Powinniśmy pójść już się położyć.
-Święta racja. Idziemy. Odprowadzę cię.
Staliśmy pod moim pokojem jeszcze przez chwilę. Powiedziałam mu dobranoc i pocałowałam w policzek. Z uśmiechem położyłam się spać zapominając o problemach.
Hej jetem nowa na blogu i nie wiem jak mogłam go odkryć tak późno. xd
OdpowiedzUsuńRozdział super tak ja cały blog ,no może pierwsze rozdziały trochę słabiej bo jak większość tu wole jelse .Dużo weny życzę i czekam na kolejny rozdział . :3
dzięki. ciesze sie ze znalazłaś mojego bloga w tych internetach *_* życze miłego czytania ;*
OdpowiedzUsuńJeeej następny rozdział!!Bardzo fajny na serio.Widze,że piszesz dłuższe rozdziały co bardzo mi się podoba,i łał Jack zdenerwowany i zestresowany?No nieźle.Zastanawiam się czy Jack będzie zazdrosny o Czkawke hihi,a i napisz coś w pamiętniku.Zdrówka życzę i szkoły bez testów i lekcji tylko przerwy,hehe.
OdpowiedzUsuńŻYcze ci tego samego ;) Następny rozdział już w przygotowaniu. Będzie sie działo ;3
OdpowiedzUsuńHej! Twój blog "odkryłyśmy" dopiero teraz, ale spodobał nam się. Przeczytałyśmy już wszystkie rozdziały, ale ten jak dla mojej sis jest najciekawszy, więc tu napisałyśmy komka. Zapraszamy też na nasz blog: http://jackelsa13.blogspot.com/ . Pozdrowienia od Zamrożonych Sióstr!
OdpowiedzUsuń