czwartek, 12 marca 2015

rozdział dwudziesty szósty: NA BALU Z DIABŁEM

Szłam przed siebie z narastającym podnieceniem. Z oddali było słychać dźwięk skrzypiec i słodki głos harfy. Dotarłam pod salę tronową. Wzięłam głęboki oddech i pchnęłam drzwi. Sala przystrojona była ciemnobrązowymi girlandami, a okna przesłonięto półprzezroczystymi czarnymi firanami. Stoły zastawiono czarnymi kwiatami i czarnymi obrusami przeplecionymi srebrnymi nitkami. Kiedy to wszystko zobaczyłam zaparło mi dech. Rozglądałam się w zachwycie kiedy mój wzrok padł na największy stój. U jego szczytu siedział Mrok. Ubrany był w czarny garnitur. Rozmawiał z kimś, ale nie widziałam tego człowieka. Odwrócił się do mnie, a jego twarz zastygła w zachwycie i podziwie jednocześnie. Myślałam, że oczy mu wypadną. Uciszył osobę, z którą rozmawiał i ruszył w moją stronę nie odrywając ode mnie wzroku. Stanął metr dalej.

-Elso... wy... wyglądasz... niesamowicie. -wyszeptał z fascynacją.

-Dziękuję. -uśmiechnęłam się czując rumieńce na policzkach.

-Zatańczymy? -zapytał nieśmiało.

-Dobrze. -odpowiedziałam drżącym głosem.

Wyciągnął do mnie rękę. Po sekundzie wahania chwyciłam jego rękę. Przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy wirować po parkiecie. Z początku powoli i niezdarnie, ale po chwili złapaliśmy rytm. Byliśmy wpatrzeni w siebie. Jego oczy błyszczały złotym blaskiem. Miałam wrażenie, że świat wokół mnie przestał istnieć, a czas się zatrzymał. Nie wiem jak trwaliśmy w rytmie muzyki. Jego dotyk był taki... delikatny, czuły. W tej chwili przypomniał mi się Jack. Natęskniłam za jego dotykiem, żartami, uśmiechem. Zamrugałam gwałtownie i odwróciłam wzrok zatrzymując się.

-Wybacz, ja nie... -przełknęłam ślinę -Nie... mogę.

-W porządku. -odpowiedział lekko zawiedziony -Usiądziemy?

Pokiwałam głową nie patrząc mu w oczy. Wskazał mi miejsce obok niego u szczytu stołu. Odsunął dla mnie krzesło.

-Dziękuję. -uśmiechnęłam się przepraszająco.

Przez chwilę milczeliśmy. Rozejrzałam się dookoła. W pobliżu mnie byli sami ubrani na ciemnobrązowo ludzie oraz koszmary. Osoby, które tu były przyglądały mi się podejrzliwie. Spięłam się. Już miałam zapytać Mroka o nich kiedy poczułam na ramieniu czyjąś rękę.

-Piękna niczym Gwiazda Polarna. -Hans zajął miejsce obok mnie -Jak się bawisz? -spytał z lekkim wyrzutem w głosie.

-Wspaniale. -uśmiechnęłam się do Mroka, a on mi odwzajemnił tym samym.

-To dobrze. -zacisnął zęby.

Zapadło milczenie, a mężczyźni mierzyli się nienawistnie wzrokiem. W głowie po raz kolejny zaświtał mi pomysł na ucieczkę. Trzeba ich skłócić. To jedyna szansa. Odwrócą swoją uwagę ode mnie i zaczną rywalizować między sobą. Tak, właśnie to muszę zrobić.

-Elso, wszystko w porządku? -zapytał Hans z troską w głosie.

-Słucham? Nie, nie, wszystko dobrze. Zamyśliłam się.

-Pójdę się przewietrzyć. Masz ochotę mi towarzyszyć Elso? -zapytam Mrok.

-Z chęcią. -uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.

Obejrzałam się za siebie na Hansa. Gdyby wzrok mógł zabijać Pan Ciemności byłby martwy. Poczuł mój wzrok na sobie. Jego spojrzenie złagodniało i posmutniało równocześnie. Odwróciłam się szybko. Wyszliśmy na taras. Tak dawno nie czułam wiatru na twarzy. Westchnęłam głośno. Mężczyzna musiał to usłyszeć.

-Wybacz, że siedzisz tutaj zamknięta. Nie chciałbym obyś odeszła. Jak wiesz chciałem twojego wkładu w mój plan, ale...

-Powiedzmy wprost, że chciałeś mnie wykorzystać. -uśmiechnęłam się patrząc na niego rozbawiona.

-T...tak. Możesz mi wierzyć lub nie, ale... przemyślałem to i zmieniłem zdanie. Gdybym to zrobił skrzywdziłbym cię. Nie chcę tego. -zwiesił głowę -Miałem cię za poważną, sztywną i potężną władczynię, a ty okazałaś się...

-Inna? -dopowiedziałam.

-Można tak powiedzieć. -pokiwał głową unosząc kąciki ust.

Usiadłam na ławce i spojrzałam w niebo. Mrok zajął miejsce obok. Patrzyliśmy na gwiazdy i na księżyc.

-Wiesz, że ja też byłem kiedyś Strażnikiem? -zapytał nagle -To było na długo przed upadkiem Rzymu w 476 roku. Uratowałem przyjaciela. Zasłoniłem go przed włócznią przeciwnika. Księżyc dał mi nowe życie, imię... a potem odwrócił się. Przestał się mną interesować. Zagubiłem się. Byłem całkiem sam, bałem się. Byłem wściekły. Pewnego razu przeholowałem. Zabiłem człowieka. -zamilkł na chwilę -Zabiłem i zamiast mieć wyrzuty sumienia cieszyłem się. Sprawiło mi to przyjemność. Potem chciałem być kimś. Likwidowałem tych, którzy stali mi na drodze. Stałem się potworem. To dzięki mnie ludzie się bali. Czułem ich strach, żywiłem się nim, pragnąłem go. Ludzie nazwali moją klątwę Czarną Śmiercią, myśleli, że to wirus zdziesiątkował ludzkość, a to byłem ja. Właśnie po rzuceniu klątwy stałem się Mrokiem. -zamilknął -Boisz się mnie. -oznajmił patrząc na mnie -Może i słusznie. Nikt nigdy nie słyszał mojej historii. Nie wiem co o mnie myślałaś. Teraz z pewnością uważasz mnie za monstrum. I słusznie.

Zapadła cisza. Szok spowodowany tym wyznaniem odebrał mi głos. Nagle usłyszałam swój cichy, prawie niesłyszalny głos:

-Nie jesteś potworem, tylko zabłądziłeś.

Spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. To spojrzenie kryło w sobie tysiące lat bólu, samotności i rozgoryczenia. Nic więcej nie powiedział tylko patrzył na mnie z tęsknotą. Po chwili przeniósł wzrok z powrotem na niebo. Księżyc osłoniły chmury. Z reguły nie marznę, lecz teraz zadrżałam.

-Idź do komnaty. Bal skończony. -powiedział.

-Dobranoc. -powiedziałam cicho odchodząc -Nie tylko ty masz mroczną przeszłość.

Spojrzał na mnie ze zrozumieniem i zaciekawieniem. Uśmiechnął się.

-Wiem.

Poszłam szybko do pokoju. Ostatnie metry pokonałam biegiem. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko. Wybuchnęłam płaczem.

-Jack, gdzie jesteś? -wyszeptałam i zasnęłam.


Hejka. Nie mam bladego pojęcia co tu zrobiłam xDD Nie bijcie!!!
Pozdrawiam ;**
Terra Tatrar Tari Nova

4 komentarze:

  1. Przyjemnie się czytała ... czekam z niecierpliwością na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O.o czyżby Elsa I Mrok ten teges? O.o ale fajnie się czytało ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje skojarzenie Piękna i Bestia ---- intrygujące ^_~

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy blog i dalej czytam, bo aż jestem ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń