piątek, 27 marca 2015

rozdział trzydziesty pierwszy: DROGA


Szedłem jakąś polną drogą, która wcale mi się nie podobała. Było ciemno i zimno, nawet ja marzłem. Rozejrzałem się dookoła. Zrobiłem jeszcze dwa kroki i zatrzymałem się. Przede mną był wielki, mroczny zamek. Cały czarny, owiany mgłą i... strachem. Niewiele myśląc pobiegłem w stronę zamku. Wzniosłem się w stronę jego wieży. Zaglądałem do kolejnych okien. Nagle zobaczyłem Elsę. Zawróciłem i wrzeszczałem do niej. Wołałem. Poczułem łzy w oczach. Wtedy odwróciła się i zobaczyłem jej twarz. Na twarzy miała blizny, trzy głębokie bruzdy koloru ciemnoczerwonego. Spojrzała na mnie, ale mnie nie widziała. Patrzyła na coś za mną, na ogród. Odwróciłem się i zobaczyłem pole pełne lodu, krwi i martwych ciał. Spojrzałem na nią. Patrzyła na drzwi, jakby wiedziała, że ktoś zaraz przez nie tu wejdzie. I nie myliła się. Do pokoju wszedł Mrok. Był inny niż go zapamiętałem. Smutny, zgarbiony, jakby rozgniewany, ale nie bardzo wiadomo na kogo. Spojrzał na Elsę tak... łagodnie, że aż się zdziwiłem. Jego wzrok stał się jakby smutniejszy i radośniejszy za razem. Szybko jednak odwrócił wzrok. Dziewczyna za to patrzyła na niego ze zniecierpliwieniem. Nie bała się, wręcz przeciwnie to on się jej bał.

-Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o likanach? -zapytała go z wyrzutem, a ja zbaraniałem.

-Elso, ja...

-Tylko mi tu nie ściemniaj. Wiem, byłam nieprzytomna, ale to nic nie zmienia. Cały czas siedziałeś obok, kiedy się już obudziłam nic nie mówiłeś. Czemu? -zapytała z narastającą złością, zupełnie jej nie poznawałem.

-Bo... Elso, nie wiedziałem jak ci to powiedzieć. To ja cię na to naraziłem.

-Wróciłam po ciebie z własnej woli. -przerwała -Ja pytam o likany a nie o bliznę. -zbiła go z tropu, mnie zresztą też -Co tu robiły?

-Yyy... -zastanowił się co powiedzieć i spojrzał jej w oczy -Chciały mnie zabić. Znasz jak nikt inny moją historię. Księżyc musiał ich na mnie nasłać, a ty ucierpiałaś, bo byłaś akurat ze mną.

-Księżyc? -popatrzyła unosząc sarkastycznie brwi -Wiem, macie zatargi, ale tyle czasu wytrzymywał dając ci wolną wolę, więc teraz...

-Likany do dzieci Księżyca, do cholery! -krzyknął robiąc się na powrót dawnym sobą -Nie rozumiesz tego!? To jego wina! Ale to ty jesteś taką idiotką i wróciłaś po mnie! -oddychał ciężko.

Elsa spojrzała na niego z odrazą i odwróciła wzrok. Po jej policzku pociekła pojedyncza łza. Zabolało ją to. Mrok jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego co powiedział.

-Elso ja...

-Leżałeś tam cały we własnej krwi. -zaczęła lodowatym głosem, a mnie włosy stanęły dęba -Potwory ciągały cię za nogi. Byłeś nieprzytomny. Masz rację, jestem idiotką. Mogłam zostawić cię tam na śmierć i uciec, ale zostałam i wybiłam likany. Jestem straszą idiotką. -powiedziała tak opanowanym i zimnym głosem, że zrobiło mi się zimno.

Zamilkł. Zwiesił głowę i nie wiedział co z sobą zrobić. Spojrzał na nią i usiadł obok niej na łóżku. Wziął ją za rękę i mnie skręciło, bo się nie wyrywała.

-Elso, wiesz, że jesteś dla mnie ważna. Przepraszam. -wziął oddech widząc jej obojętność -Kocham cię. -zesztywniała wytrzeszczając oczy -Jak szalony. Nie mogę znieść myśli, że przeze mnie stała ci się krzywda. To ja jestem idiotą. Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Proszę nie odtrącaj mnie. Daj mi szansę...

-Co powiedziałeś? -zapytała lekko słyszalnym szeptem -Ty mnie...

-Kocham. -spojrzał jej w oczy -Całym sercem, jeśli je mam.

Zbliżył się do niej i ją pocałował. Ona była zbyt zszokowana, żeby zareagować. W końcu zamknęła tylko oczy. Odwróciłem wzrok czując łzy w oczach. Teraz już wiem co to znaczy mieć złamane serce. Sceneria się zmieniła. Byłem teraz w jakiejś sali. Elsa siedziała tam sama i jakby czekała na coś. Oddychałem ciężko. Może mnie nie zobaczy, ale byłem wściekły. Podbiegłem do niej wściekły.

-Elsa do cholery ja cię szukam dniami i nocami, a ty się z Mrokiem miziasz!!! Co to do cholery ma być!!?? Może mnie jeszcze z Hansem zdradzasz??!!

-Jack? -spojrzała na mnie z zaskoczeniem -O czym ty mówisz? I jak mnie znalazłeś?

-Widziałem was!! Nie okłamuj mnie, bo wszystko widziałem!! -krzyczałem wściekły z bólem w sercu.

-Jack daj mi wytłumaczyć...

Przez drzwi po prawej wchodzi Hans. Spojrzał na mnie ze wstrętem.

-Kto to jest? -patrzył to na nią to na mnie -Idziemy stąd, skarbie.

-No świetnie!! -zagotowało się we mnie -Jeszcze z nim mnie zdradzasz!!

-Jack! -dziewczyna była przerażona -To nie tak!

-O co tu chodzi? -dopytywał ten dureń.

-Wiesz co? Ja cię szukam, tęsknię i boje się , że coś ci się stało, a ty sobie romansujesz z kim popadnie. Nie chcę cie znać. -poczułem łzę na policzku.

-Jack! -zawołała za mną -Jack!! Zaczekaj! Ja...

Nie słyszałem co powiedziała. Leciałem jak najszybciej się dało. Jedyna dziewczyna, którą kochałem zdradzała mnie na prawo i lewo. Nienawidzę jej. Otarłem oczy. Były mokre. Już nigdy nikomu nie zaufam! Wylądowałem na polanie niedaleko bieguna. Usiadłem i spojrzałem na Księżyc.

-Czemu mnie to spotyka? Czemu?

Cisza. Zacząłem płakać. Usłyszałem wtedy głos. Był ciepły i kochający.

-To nie musi tak być. -powiedział głos, a ja zrozumiałem kto mówi -To tylko jeden ze scenariuszy. Od ciebie zależy co się stanie. Elsa ma już blizny, ale nie doszło jeszcze do tej rozmowy z Mrokiem. Jednak śpiesz się. Znasz już drogę. Idź, ale pamiętaj. Nawet jeśli nie zdążysz przed końcem rozmowy, wiedz, że ona to wszystko robi dla ciebie. -Księżyc oświetlił mnie mocniej.

Idź już Jacku Mrozie, idź po jedyną miłość.

Zamilkł. Więc to nie prawda? Ona nadal mnie kocha.

Otworzyłem oczy i usiadłem na łóżku. Więc to był sen. "Kurde." Pomyślałem.

-Nie będzie mi Mrok dziewczyny całował! -powiedziałem sam do siebie i zerwałem się z łóżka.

Chwyciłem kij i pognałem do Northa. Dobiegłem do jego drzwi i nie pukając wszedłem... no wbiegłem.

-North!!!!!! -wrzasnąłem mu do ucha.

Mikołaj spadł z łóżka.

-Jack, czy ty przypadkiem nie potrzebujesz mózgu pod choinkę? -zapytał wstając.

-Wiem gdzie ona jest!!! -chodziłem po pokoju przypominając sobie drogę do zamku w Transylwanii. -Musimy iść i to już!!

Święty mi się przyjrzał. Po czym uśmiechnął się.

-No to na co czekasz? Budź wszystkich! Jedziemy odbić Elsę! -wykrzyknął radośnie.

A ja z energią jak nigdy pobiegłem budzić wszystkich.

15 komentarzy:

  1. Łoooo, ale pojechałaś po bandzie ^_^ dobrze, że to tylko sen ufff... Dalej Jack leć ratować ukochaną ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle hehe elsa z mrokiem no no.

    OdpowiedzUsuń
  3. JESTEM PRZESZCZESLIWA ŻE UŻYŁAŚ MEGO POMYSŁU TEGO ZE ZDRADĄ !!! :-D
    niemogę sie nexta doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Konia :3 hah a hans taki : "WTF? o.O" miałam łze w oku a potem ismiech :33 Kinia XD może by tak mój pomysł wykorzystać i mroka (eeee fuj) do WULKANU WRucic :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. XD tylko wtedy ... Ale dobra so WULKANU Z NIM BUAHAHAHAHAHA ODWALIĆ się o mojej jelsy (XD) moja wyobraźnia :3 uwielbiam ;) i rozważ to o tak bardzo poważnie :) mrok kłamie a jack miał taki koszmar ze aż mu współczuje :( -taka psychiczna ja

      Usuń
  5. Tylko ze ten dialog ten z ,,miziamiem" to mój pomysł :D
    Masz przecierz dowód w kilku rozdziałach temu. Więc też zasługuje na chwilę chwały. Co nie? :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet ty mi podałaś ten dialog :D :) a .... I tak i tak będę drążyć ten temat by mroka i hansa do wulkanu wrzucić (XDD)

      Usuń
    2. yyy... no wiem, że to twój pomysł o-O. następny rozdział zadedykuje tobie Kiniaa :D
      i zobaczę co da się zrobić w sprawie wulkanu xDD

      Usuń
    3. A zadedykujesz także mi? ;3 wiem ! Mi i kini :}

      Usuń
  6. Kobieto zaraz nerwicy dostanę i rzucze telefonem o ścianę bo ni ma nexta T^T

    OdpowiedzUsuń
  7. "- Nie będzie mi Mrok dziewczyny całował!" rozbroiło mnie to XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział pełen emocji ;) musiałam z pięć razy przeczytać, czy to serio Elsa go zdradza..

    OdpowiedzUsuń