-Czego!! -odkrzyknęłam, odpowiedziało mi parsknięcie.
-Tak mi się odwdzięczasz? -podniosłam głowę i zobaczyłam taki słodko-łobuzerski uśmiech w wykonaniu Jacka Frosta.
Usiadłam i pokręciłam głową. Przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Przeraziłam się. Pewnie martwią się o mnie.
-Muszę wracać do domu. -powiedziałam.
-Ej! Wiem, że jesteś królową, ja się tylko wygłupiałem! -zawołał doganiając mnie dopiero w drzwiach.
-Na zamku się pewnie martwią. -powstrzymał mnie przed otwarciem drzwi.
-Oj weź... Jesteś tam szefową. Możesz po prostu spać. -uniósł brew z dumnym ze swojej błyskotliwości uśmiechem.
-Niestety. Ja zwykle śpię do 8.00. -odparłam.
-Ohh! Nic ci się chyba nie stanie, jeżeli jeszcze zostaniesz. -zrobił minę szczeniaczka -Poza tym obiecałaś mi opowiedzieć resztę twojej historii...
-No dobrze... Na czym skończyłam? A tak. Zostałam koronowana. Anna poznała na balu koronacyjnym pewnego mężczyznę i zaręczyła się z nim.
-Że co?! -przerwał mi -Znała go tylko kilka godzin i już! -wytrzeszczył oczy -Wow! Napalona!
-Tak. Nie zgodziłam się na ślub więc posprzeczałyśmy się, ona zerwała moją rękawiczkę. Wiem, to brzmi idiotycznie, ale to było jedyne czego nie mogłam zamrozić. Wychodziłam i machnęłam niechcący ręką, lód wystrzelił. Wszyscy byli przerażeni. Wybiegłam na dziedziniec. Zamroziłam fontannę, jezioro. Stworzyłam zamek cały z lodu, którego bronił potwór też z lodu. Siostra przyszła z jakimś innym mężczyzną. Trafiłam ją lodową drzazgą w serce. Hans chciał mnie zabić, ale Ania go powstrzymała. Prawie zamarzła. Przywróciłam lato. Wszystko dobrze się skończyło. Anna się zaręczyła. Życie płynęło dalej, ale półtora roku później Hans wrócił do Arendelle. Zaufałam mu mimo sprzeciwu siostry. Byliśmy parą, ale potem on musiał wrócić do swojego królestwa. Przeszedł po nim huragan. Nie odzywał się przez kilka miesięcy. Niedawno wrócił z jakąś dziewczyną. No i złamał mi serce. Tyle, to cała opowieść. -skończyłam smutno.
Spojrzałam na Jacka. Patrzył się na mnie wielkimi oczami. W końcu potrząsnął głową i odezwał się w wyraźnym podziwem.
-To... to jest... po prostu... niesamowite... -podsumował wszystko. -I muszę przyznać, twoja opowieść jest prawie tak dobra jak moja.
-Prawie? -uniosłam brwi z uśmiechem.
-Tak, prawie. Bo to nie ty nie walczyłaś z Mrokiem.
-Ale walczyłam ze swoimi demonami. -posmutniałam na to wspomnienie.
-Dobra. Dotrzymałaś swojej obietnicy. Mogę cie zabrać do królestwa, ale musisz mi coś jeszcze obiecać. -zastrzegł.
-Że co? Co mam ci obiecać? -zdziwiłam się.
-Obiecaj, że nie przestaniesz we mnie wierzyć. -powiedział najpoważniej jak dotąd. Widać bardzo mu na tym zależało.
-Obiecuję, że nigdy o tobie nie zapomnę Jacku Mrozie.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wziął mnie na ręce i wzbiliśmy się w powietrze. Po chwili dolecieliśmy do pałacu. Uśmiechnął się do mnie ciepło.
-To do zobaczenia, królowo. -skłonił się głęboko i odleciał.
Odwróciłam się i weszłam do środka. Tam czekała mnie niespodzianka. Anna stała na przeciw mnie z założonymi rękoma, patrzyła się na mnie jakby miała mnie zabić.
-Gdzie ty się na wszystkie śnieżki podziewałaś!!!! -krzyknęła i wtuliła się we mnie.
-Nie mogłam spać więc poszłam na spacer. Nie myślałam, że tak późno. -skłamałam niepewna czy mi uwierzyła.
-Okay, ale następnym razem nie znikaj na tak długo, dobra?
-Dobrze, nie będę.
Poszłyśmy uspokoić strażników, a ja poszłam na śniadanie, właściwie obiad. Po posiłku wróciłam do swoich obowiązków. Anna i Kristoff przyglądali mi się. Chyba zauważyli zmianę w moim zachowaniu. Nie przejęłam się tym zbytnio. Koniec smutku, czas pozbierać serce i ruszyć dalej.
-Że co?! -przerwał mi -Znała go tylko kilka godzin i już! -wytrzeszczył oczy -Wow! Napalona!
-Tak. Nie zgodziłam się na ślub więc posprzeczałyśmy się, ona zerwała moją rękawiczkę. Wiem, to brzmi idiotycznie, ale to było jedyne czego nie mogłam zamrozić. Wychodziłam i machnęłam niechcący ręką, lód wystrzelił. Wszyscy byli przerażeni. Wybiegłam na dziedziniec. Zamroziłam fontannę, jezioro. Stworzyłam zamek cały z lodu, którego bronił potwór też z lodu. Siostra przyszła z jakimś innym mężczyzną. Trafiłam ją lodową drzazgą w serce. Hans chciał mnie zabić, ale Ania go powstrzymała. Prawie zamarzła. Przywróciłam lato. Wszystko dobrze się skończyło. Anna się zaręczyła. Życie płynęło dalej, ale półtora roku później Hans wrócił do Arendelle. Zaufałam mu mimo sprzeciwu siostry. Byliśmy parą, ale potem on musiał wrócić do swojego królestwa. Przeszedł po nim huragan. Nie odzywał się przez kilka miesięcy. Niedawno wrócił z jakąś dziewczyną. No i złamał mi serce. Tyle, to cała opowieść. -skończyłam smutno.
Spojrzałam na Jacka. Patrzył się na mnie wielkimi oczami. W końcu potrząsnął głową i odezwał się w wyraźnym podziwem.
-To... to jest... po prostu... niesamowite... -podsumował wszystko. -I muszę przyznać, twoja opowieść jest prawie tak dobra jak moja.
-Prawie? -uniosłam brwi z uśmiechem.
-Tak, prawie. Bo to nie ty nie walczyłaś z Mrokiem.
-Ale walczyłam ze swoimi demonami. -posmutniałam na to wspomnienie.
-Dobra. Dotrzymałaś swojej obietnicy. Mogę cie zabrać do królestwa, ale musisz mi coś jeszcze obiecać. -zastrzegł.
-Że co? Co mam ci obiecać? -zdziwiłam się.
-Obiecaj, że nie przestaniesz we mnie wierzyć. -powiedział najpoważniej jak dotąd. Widać bardzo mu na tym zależało.
-Obiecuję, że nigdy o tobie nie zapomnę Jacku Mrozie.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wziął mnie na ręce i wzbiliśmy się w powietrze. Po chwili dolecieliśmy do pałacu. Uśmiechnął się do mnie ciepło.
-To do zobaczenia, królowo. -skłonił się głęboko i odleciał.
Odwróciłam się i weszłam do środka. Tam czekała mnie niespodzianka. Anna stała na przeciw mnie z założonymi rękoma, patrzyła się na mnie jakby miała mnie zabić.
-Gdzie ty się na wszystkie śnieżki podziewałaś!!!! -krzyknęła i wtuliła się we mnie.
-Nie mogłam spać więc poszłam na spacer. Nie myślałam, że tak późno. -skłamałam niepewna czy mi uwierzyła.
-Okay, ale następnym razem nie znikaj na tak długo, dobra?
-Dobrze, nie będę.
Poszłyśmy uspokoić strażników, a ja poszłam na śniadanie, właściwie obiad. Po posiłku wróciłam do swoich obowiązków. Anna i Kristoff przyglądali mi się. Chyba zauważyli zmianę w moim zachowaniu. Nie przejęłam się tym zbytnio. Koniec smutku, czas pozbierać serce i ruszyć dalej.
Tak dokładnie Elsa ma racje każdy kto ma złamane serce niech sobie pójdzie do przyjeciela i się w nim zakocha nie no spoko.Heheheeh taki żarcik chociaż to może być prawda,rozdział fajny tylko krótki,no ale wybaczam ci to hihi to lecę do pamiętnika.
OdpowiedzUsuń^_^ słodko łobuzerski. Heh tak dokładnie taki <3
OdpowiedzUsuń