niedziela, 31 sierpnia 2014

rozdział piętnasty: PAMIĘTNIK CZ.5

Dawno tu nie zaglądałam, ale nie miała najmniejszej ochoty pisać o Hansie. Teraz minęły już dwa miesiące i staram się ułożyć moje życie bez niego. Nie miałam od niego wieści. Coraz rzadziej o nim myślę, czasem nawet potrafię zapomnieć o nim całkowicie. Ale to tylko w towarzystwie Jacka Frosta. Spotykamy się cały czas. Stał mi się bardzo bliski. Lubię go. To dzięki niemu wypieram mojego byłego z myśli. Czuję się przy nim bezpieczna... lub zupełnie przeciwnie. Kiedy porywa mnie z ziemi albo specjalnie puszcza w locie drę się jak wariatka. Z drugiej strony pociesza mnie kiedy jestem smutna. Mogę na niego liczyć. Nie wiem co będzie kiedy zima się skończy. Na razie o tym nie myślę. Zapomniałam wspomnieć, że Anka i Kris ogłosili już datę ślubu. Wypada dokładnie za dwa tygodnie. Wszyscy jesteśmy tym podekscytowani! Zaproszą Roszpunkę i Julka, Czkawkę i Astrid*, Meridę z braćmi, Mila i Kidę** i wielu, wielu innych. Kończę już pisać bo mam jeszcze dużo do zrobienia w związku ze ślubem, królestwem i mam spotkanie z Jackiem, z resztą jak co dzień.
Elsa  
*Astrid - "Jak wytresować smoka"
**Milo i Kida - "Atlantyda"
  

rozdział czternasty: HISTORII CIĄG DALSZY

-Pobudka śpiąca królewno!!! -usłyszałam krzyk nad głową.

-Czego!! -odkrzyknęłam, odpowiedziało mi parsknięcie.

-Tak mi się odwdzięczasz? -podniosłam głowę i zobaczyłam taki słodko-łobuzerski uśmiech w wykonaniu Jacka Frosta.

Usiadłam i pokręciłam głową. Przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Przeraziłam się. Pewnie martwią się o mnie.

-Muszę wracać do domu. -powiedziałam.

-Ej! Wiem, że jesteś królową, ja się tylko wygłupiałem! -zawołał doganiając mnie dopiero w drzwiach.

-Na zamku się pewnie martwią. -powstrzymał mnie przed otwarciem drzwi.

-Oj weź... Jesteś tam szefową. Możesz po prostu spać. -uniósł brew z dumnym ze swojej błyskotliwości uśmiechem.

-Niestety. Ja zwykle śpię do 8.00. -odparłam.

-Ohh! Nic ci się chyba nie stanie, jeżeli jeszcze zostaniesz. -zrobił minę szczeniaczka -Poza tym obiecałaś mi opowiedzieć resztę twojej historii...
-No dobrze... Na czym skończyłam? A tak. Zostałam koronowana. Anna poznała na balu koronacyjnym pewnego mężczyznę i zaręczyła się z nim.

-Że co?! -przerwał mi -Znała go tylko kilka godzin i już! -wytrzeszczył oczy -Wow! Napalona!

-Tak. Nie zgodziłam się na ślub więc posprzeczałyśmy się, ona zerwała moją rękawiczkę. Wiem, to brzmi idiotycznie, ale to było jedyne czego nie mogłam zamrozić. Wychodziłam i machnęłam niechcący ręką, lód wystrzelił. Wszyscy byli przerażeni. Wybiegłam na dziedziniec. Zamroziłam fontannę, jezioro. Stworzyłam zamek cały z lodu, którego bronił potwór też z lodu. Siostra przyszła z jakimś innym mężczyzną. Trafiłam ją lodową drzazgą w serce. Hans chciał mnie zabić, ale Ania go powstrzymała. Prawie zamarzła. Przywróciłam lato. Wszystko dobrze się skończyło. Anna się zaręczyła. Życie płynęło dalej, ale półtora roku później Hans wrócił do Arendelle. Zaufałam mu mimo sprzeciwu siostry. Byliśmy parą, ale potem on musiał wrócić do swojego królestwa. Przeszedł po nim huragan. Nie odzywał się przez kilka miesięcy. Niedawno wrócił z jakąś dziewczyną. No i złamał mi serce. Tyle, to cała opowieść. -skończyłam smutno.

Spojrzałam na Jacka. Patrzył się na mnie wielkimi oczami. W końcu potrząsnął głową i odezwał się w wyraźnym podziwem.

-To... to jest... po prostu... niesamowite... -podsumował wszystko. -I muszę przyznać, twoja opowieść jest prawie tak dobra jak moja.

-Prawie? -uniosłam brwi z uśmiechem.

-Tak, prawie. Bo to nie ty nie walczyłaś z Mrokiem.

-Ale walczyłam ze swoimi demonami. -posmutniałam na to wspomnienie.

-Dobra. Dotrzymałaś swojej obietnicy. Mogę cie zabrać do królestwa, ale musisz mi coś jeszcze obiecać. -zastrzegł.

-Że co? Co mam ci obiecać? -zdziwiłam się.

-Obiecaj, że nie przestaniesz we mnie wierzyć. -powiedział najpoważniej jak dotąd. Widać bardzo mu na tym zależało.

-Obiecuję, że nigdy o tobie nie zapomnę Jacku Mrozie.

Wyszliśmy na zewnątrz. Wziął mnie na ręce i wzbiliśmy się w powietrze. Po chwili dolecieliśmy do pałacu. Uśmiechnął się do mnie ciepło.

-To do zobaczenia, królowo. -skłonił się głęboko i odleciał.

Odwróciłam się i weszłam do środka. Tam czekała mnie niespodzianka. Anna stała na przeciw mnie z założonymi rękoma, patrzyła się na mnie jakby miała mnie zabić.

-Gdzie ty się na wszystkie śnieżki podziewałaś!!!! -krzyknęła i wtuliła się we mnie.

-Nie mogłam spać więc poszłam na spacer. Nie myślałam, że tak późno. -skłamałam niepewna czy mi uwierzyła.

-Okay, ale następnym razem nie znikaj na tak długo, dobra?

-Dobrze, nie będę.

Poszłyśmy uspokoić strażników, a ja poszłam na śniadanie, właściwie obiad. Po posiłku wróciłam do swoich obowiązków. Anna i Kristoff przyglądali mi się. Chyba zauważyli zmianę w moim zachowaniu. Nie przejęłam się tym zbytnio. Koniec smutku, czas pozbierać serce i ruszyć dalej.

sobota, 30 sierpnia 2014

rozdział trzynasty: NOWY ZNAJOMY

Kiedy dziewczyna chwyciła jego dłoń, uniósł się w powietrze. Elsa krzyknęła i wtuliła się w jego bluzę.

-Spokojnie. Nie wpadniesz. -zaśmiał się wesoło.

Lecieli nad królestwem. Widoki zapierały dech w piersiach. Minęli mury, szybowali nad pokrytymi śniegiem polami i lasami. Po paru minutach wylądowali na pokrytej śniegiem chacie. Dosłownie, bo na jej dachu. Ześlizgnęli się i weszli do środka. Wszystkiemu towarzyszył melodyjny śmiech dziewczyny. Elsa nie sądziła, że aż tak zmarzła.

-Poczekaj, zaraz rozpalę ogień. -zaoferował się Jack.

-Okay. Tak w ogóle to gdzie jesteśmy? -Kobieta rozejrzał się po skąpo umeblowanym pomieszczeniu.

-To mój tak jakby dom. -odparł Jack układając drewno w kominku. -Mikołaj dał mi go na gwiazdkę. Miał mnie chyba dość. -zaśmiał się.

-Po co mnie tutaj ściągnąłeś? -zapytała Elsa siadając na kanapie.

-Oh, czy ty musisz zadawać tyle pytań...-przewrócił oczami. -Chciałem żebyś odpoczęła od tego wszystkiego.

-Aha. -zarumieniła się. -Dziękuję ci.

-Nie ma za co. Opowiesz mi o sobie? -zagadnął.

-A co chcesz wiedzieć? -odparłam ostrożnie.

-Powiedz mi o tym twoim byłym.

-A co tu dużo mówić... Musiał jechać do swojego kraju, a ja tu zostałam. Nie odzywał się od kilku miesięcy. Potem wrócił z nową dziewczyną. -zamyśliła się -Matko! Jaka ja byłam głupia! Jak mogłam znowu zaufać temu... temu... -rozpłakała się.

-Hej. No weź mi tu nie płacz! Dobra już dobrze... Spokojnie... -położył jej rękę na ramieniu nie bardzo wiedząc jak ją pocieszyć. -Może to nie na miejscu, ale jak to znowu? -był wyraźnie zainteresowany.

-Tylko, że to nie jest przyjemna historia. Ale jeśli już chcesz wiedzieć to ci powiem. -chłopak energicznie pokiwał głową, a Elsa z westchnieniem zaczęła swoją opowieść.

-No więc... Wszystko zaczęło się kiedy miałam siedem lat. Od kiedy pamiętam byłam obdarzona mocą.

-Jaką? -ledwie o to zapytał, a na ścianach domku pojawiły się śnieżne wzory.

Jack wytrzeszczył na nią oczy. Był... właściwie nie da się opisać jego uczuć. Był zaskoczony, przerażony, szczęśliwy i za razem pełen nadziei, że jest ktoś taki jak on. Jedyne co był w stanie powiedzieć to:" Wow...".

-No to już wiesz. Moja siostra Anna, wiedziała o mojej mocy. Miała wtedy trzy lata. Któreś nocy obudziła mnie o północy. Stworzyłam "lodowy plac zabaw". Bawiłyśmy się, ulepiłyśmy bałwana, Olaf był świetny. Potem Ania skakała z zaspy na zaspę. Poślizgnęłam się i trafiłam ją w głowę. -dziewczyna skrzywiła się. -Rodzice zabrali ją do trolli. Wyleczyły ją, ale i odebrali pamięć. Po tym wydarzeniu przesiadywałam w swoim pokoju. Starałam się ujarzmić moc, ukrywać to. Wiele lat później rodzice utonęli. Ja, jako starsza siostra miałam przejąć władzę. Zostałam koronowana.

-Czekaj, czekaj. To ty jesteś królową!? -udał, że się przeraził -Wasza wysokość nie chciałem pani porwać z królestwa. Błagam o wybaczenie. -skłonił się jej nisko co wywołało u niej śmiech.

Kiedy skończyli się śmiać, Jack poprosił o kontynuację opowieści, Elsa powiedziała, że resztę opowie mu rano. Białowłosy przytaknął. Teraz to on był pod ostrzałem pytań. Opowiedział jej jak to się stało, że został Strażnikiem i jak pokonał Mroka. Dopiero późno w nocy poszli spać. On na kanapie, a ona w jego łóżku.