czwartek, 14 maja 2015

rozdział trzydziesty siódmy: WALKA POWIEDZIAŁAM

Uciekałam. Biegłam, bo coś mnie goniło. To coś było olbrzymie i straszne. Serce biło mi jak młotem, adrenalina pulsowała w żyłach. Nigdy tak się nie bałam. Mijałam liczne dziury i korzenie. Biegłam szybko jak nigdy wcześniej. Śnieg utrudniał mi pokonywanie kolejnych metrów. Bestie były coraz bliżej. Niemal czułam ich oddech na moich plecach. Nagle poczułam wielką łapę na plecach. Stwór mnie powalił, zdążyłam się tylko odwrócić by widzieć zwierzę. Na moje nieszczęście były to likany, wilkokształtne bestie, których stado zabiłam kilka tygodni temu. Mutant pochylił się nade mną i zaryczał mi w twarz. Prawie tego nie słyszałam, bo zagłuszył go mój własny krzyk. Jego pobratymcy krążyli wokół nas powarkując. Miałam wrażenie, że rozumiem ich mowę.

-"To ona! To ona zabiła Alfę! Śmierć jej!"

-"Ja ją rozpłatam! To mój brat również poległ z jej ręki!"

-"Nie! Musi się zmierzyć z Betą!"

-"CISZA!!" -zaryczał likan stający nade mną -"Nie prosi o walkę więc jej nie będzie! Sam ją zabiję! Pomszczę naszych braci!"

Rozległy się entuzjastyczne pomruki i warczenie. Byłam zbyt przerażona. Ledwie oddychałam.

-"A może przemienić ją w jedną z nas?" -rozległ się głos jednego z wilków.

-"On chyba sobie kpi!"

-"Jego też zabijmy!"

-"Ocipiałeś?!"

-"Litować się nad człowiekiem?! Tfu!"

-"Idiota!"

-"Coś ty powiedział?" -zapytał spokojnie ten cały Beta- "Chcesz złamać święte prawa Paktu dla tej morderczyni? Miałaby dostąpić takiego zaszczytu jak nasza Wielka Matka, Pierwsza Matka?"

Zszedł ze mnie i ruszył do wilka, który rzucił ten pomysł. Był to niewielki piaskowy wilczek o czarnych jak noc oczach. Serce zabiło mi szybciej.

-"Może to będzie dla niej przekleństwo jak dla Ojca." -stwierdził podkulając lekko ogon, który od razu naprężył.

Likany widocznie się zawahały. Dreptały niespokojnie i żłobiły łapami doły w ziemi jakby nieświadome tego faktu.

-"Dobrze." -zgodził się ku mojemu zdumieniu Beta -"Niech sama wybierze sobie swój los. Może walczyć, poddać się albo zostać przemienioną."

Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Zamurowało mnie. Co mam powiedzieć? Jak się zachować kiedy chcą mnie zabić?

-"Widzisz Marsie? Nawet nie zna naszej mowy." -zakpił szyderczo patrząc na mnie z obrzydzeniem - "Więc czeka ją śmierć."

Rzucił się na mnie. Otrzeźwiałam momentalnie. Wytworzyłam śnieżną kulę i cisnęłam nią w potwora. Przekręciłam się, a na miejscu, w którym leżałam Beta pluł śniegiem i grudkami lodu. Podniosłam ręce przed siebie. Zwierzęta patrzyły na mnie zdezorientowane.

-Walka. -powiedziałam rzucając wyzwanie Becie.

12 komentarzy:

  1. Ciekawe :) Czekam na dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Za krótki; _; za kare napisz jutro ;-; Plis; -;;_; weny xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cie nie moooooooooooooooooooooooooge !!!
    Wredna Layla :) czemu taki krutki!!!
    Sumienie Lay
    Przecież ty też z czasem nie wyrabiasz na blogu...
    Czekam na next i czy el będzie walczyć czy likanów zszokuje odpowiedź? A morze wygra hmmm

    OdpowiedzUsuń
  4. Super chodź i tak połowy nie zrozumiałam :(
    Jestem nieogarem :C

    -usia

    OdpowiedzUsuń
  5. WALKA!!!!WALKA!!!!!!WALKA!!!!!!!!!!!!!
    chyba wyraziłam się jasno!

    OdpowiedzUsuń
  6. jejjj ale akcja xD czy mi się wydaje czy Mars będzie jeszcze pojawiał się w opowiadaniu?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na mojego bloga jack-i-elsa-m.blogspot. com a rodzdział cudny całuski.💜

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy Jack ją znajdzie ;(

    OdpowiedzUsuń